Właśnie przyszło mi jeszcze do głowy, że wśród osób, z którymi gram, większość nigdy nie była na żadnym turnieju, chociaż czy zmieniłoby to zezwolenie na proxy? Nie sądzę. U mnie proxy są demokratycznie zabronione nawet w grach towarzyskich.
Już tak nas nie demonizuj, fakt, byliśmy przeciwni jakimkolwiek proxy nawet w towarzyskich grach, niemniej poszliśmy ostatnio na pewne ustępstwa. Nikt tego nie powiedział na głos, ale też nikt nie beczał jak grałeś wydrukami domowej roboty
Wziąłem udział dopiero w jednym turnieju (fajna sprawa, postaram się być w Pszczynie znowu), więc wypowiem się tylko o proxach: za dość dopuszczalne można uznać moim zdaniem taką ilość proxy w danej talii, jaką ma się autentycznych kart. Masz tylko dwa Pentexy? Możesz sobie po dwa proxy Pentexa włożyć do każdej talii. Według mnie nie jest to duże ustępstwo i nadal stoję na straży oryginalnych kart, chodzi tylko o to, że byłoby słabe, gdyby dany gostek te biedne dwa Pentexy przekładał między deckami co grę. Czy takie coś powinno być też dopuszczalne na turniejach - nie mnie oceniać. Można dodatkowo zrobić jakiś limit, powiedzmy max 10 proxów total czy np. maksymalny udział proxów na 50% danej karty (czyli w danej talii masz jeden oryginalny Pentex - max jeden proxy Pentex w tym decku).
Dodam, że całkowite uwolnienie proxiaków na turniejach niemal na pewno zatrzyma moje plany częstszego pojawiania się na turniejach - pewnie będę bywał w Pszczynie, bo lubię buca Szewa
ale to tyle.
Chciałbym też zaznaczyć, że argument o bólu dupy ludzi, którzy mają kolekcje znaczącej wartości (a myślę, że mogę się do takich już pomału zaliczać) - podobnie jak u warGrima - nie ma u mnie zastosowania, bo zwyczajnie nie zamierzam się kart pozbywać, choćby VtES padł na pysk zupełnie. Ja i tak będę miał z kim grać, a jeśli nie będę miał, wartość tych kart przestanie mieć dla mnie znaczenie.
Pozdro,
KoRni