Kilka razy zostałem wywołany w temacie, ale nawał innych spraw mnie przykrył. Chciałem też najpierw porozmawiać z lokalnymi graczami. Kilku obserwuje ten temat, dzięki podlinkowaniu na facebooku. Innym obiecałem relację z samego turnieju, bo życie uniemożliwiło im wyjazd na ostatnia chwile.
Nie wiecie jak trudno mi było wytłumaczyć im, że to był ŚWIETNY! event. Doskonale bawiłem się cały dzień z fantastycznymi ludźmi i Pączkiem. Ciężko im było uwierzyć że grałem z fantastycznymi ludźmi których zdecydowanie WARTO poznać na żywo, do których warto pojechać. Mimo tego że grałem przy stole o którym mowa. Bardzo mi przykro że ten temat akurat w takiej formie wypłynął. Dzięki;P
Po kolei jednak. Gra była opisana już mnóstwo razy. Czteroosobowy stół, ja mam na plecach torki, bleeduję legionistów, po crossie duże lasombry z polityką i bleedem. Wszyscy wiedzą czym gram, więc Łukasz idzie w pełną obronę, mnoży miniony. Przemek zamiast się budować bleeduje mnie jak szalony, żebym nie miał czasu zjeść stołu;P Słusznie, bo to moja największa bolączka xD Na dodatek dostaję suddena w 1 turze na swoje Information Highway, a Sfinxów nie zagram bo Przemek juz ma, musze czekac. No nie siadło;) A szkoda, bo miałbym wampira turę szybciej, czego mi zabrakło. Szybko dogadujemy się z Pandą - ja zabijam Łukasza, pomagam mu zabić Przemka. Potem rozwiązujemy to między sobą. Kto by wygrał? Pewnie Panda, nie obroniłbym jego bleedów, ale miałbym 1VP z potencjałem 3VP i GW. Brzmi jak plan. W łapie mam ancient influence, nie zagrywam go woląc dobić Łukasza. Panda zagrywa Reins of Power, sprowadzając Łukasza do 5 poola. Na ręce mam wszystko czego potrzebuję żeby zabić Łukasza bez dyskusji. Whil o whispy, modyfikatory bleedów, fiendish tongue, enkil już siedzi. Zjadając Łukasza i zagrywając Influenca w turze Pandy robiłem 13 poola (Sha ennu z dyscypliną już). Muszę tylko mieć swoją turę. Nie udaje się, torki mnie zjadają bleedując jak szalone. Bywa. Zostaję przy stole żeby zobaczyć co tam dalej się wydarzy;) Łukasz w ktoryms momencie robi obronę Częstochowy. Odbija ostatniego bleeda za 1. Sugeruje żeby dopalić. Panda mówi że to bez sensu. Łukasz mówi, że Przemek wybiera kto zostanie na stole. Liczą poola, z samych minionów Łukasz nie zabija Pandy. Przemek zerka na swoje karty i dopala. Sam jest na dobrego bleeda/2 krc (4 poola jeśli dobrze pamiętam). Tura Łukasza, wchodzi inevitability of the void bodajze, akurat starczy zeby Panda spadł. Trwa to jakies 2 minuty. Dopałka wciąż leży na wierzchu discarda;) Panda jest niezadowolony, co głośno oznajmia. Przychodzi Izi. Zanim pójdziemy dalej to dodam że sądziłem że Przemek w nadmiarze emocji i sukcesu skopał akcję;) Grałem z nim kilka razy, wiem że zdarza mu się;) Mówię o tym po grze Pandzie zresztą żeby go pocieszyć;)
I tu zaczynają się rzeczy ciekawe. Izi wysłu*cenzura*e Pandy. Zatrzymujemy czas. Wysłu*cenzura*e też Przemka i Łukasza. Zagląda w karty Przemka. Koniec końców wychodzi na to, że zarzut jest bardzo poważny, ale nic nie zrobi z sytuacją, bo nie został wezwany do stołu przez Pandę, mimo że najwyraźniej ma miejsce najgrubsze możliwe oszustwo podważające fundamenty naszej społeczności. Nie ma więc decyzji sędziowskiej. Przemek dostaje warna za dyskutowanie. Osobiście nie ogarniałem co się wyprawia. Sędziowałem na paru imprezach ogólnopolskich, jak również na turnieju ogólnoświatowym i byłem mocno zdziwiony że sędzia może nie zareagować widząc oszustwo. A następnie dać warna oskarżonemu za dyskutowanie, skoro nie było żadnej decyzji sędziego z którą można dyskutować. No ale ok, co kraj to obyczaj;)
Idę na piwo. Widząc Przemka później dosiadam się i rozmawiam o grze - pytam wprost czy znów z*cenzura*ł;) Odpowiada mi że nie tym razem, miał rękę pełną bleeda i dopałek. Mówi że Łukasz by umarł, ale został na 1 poola, bo z directa anulował dopałkę, czego nie mógł przewidzieć. No super.
Łażąc dalej z browarem spotykam Łukasza. Zagaduję go o grę. Opowiada mi tą samą historię - uratował go direct.
To co uznałem za błąd było całkiem dobrym planem, ot nie wyszło.
Nie zostałem przy stole. Nikt nie został. Natomiast nie podejrzewam chłopaków o aż tak diaboliczną zmowę, żeby ustalili wspólną wersję wydarzeń wyrwani na osobności do odpowiedzi;) Idę grać dalej.
I tu chciałbym Wam opowiedzieć o mojej trzeciej grze. Wtedy tego nie wiedziałem, ale było to....
wArSzAwSkI pRzEkŁaDaNiEc!!!!!11111oneoneone
Po lewej mam Unnamed, po prawej ahrimanki, grandpray to malki, grandpredator to legionosci.
Rus*cenzura*e zillahami itp Sha Ennu, bleeduje po 3 Unnamada. Boje sie archona;) WIEM ze musi spasc asap, bo zje stol;P Mace jak moge, żeby reszta stołu też go atakowala, jest nawet jakis combat miedzy Ahrimankami a Unnamedem gdzie ten drugi traci 4 krwi xD SUPER!
Musicie jednak wiedziec ze gracze unnamada i legionistow byli z Warszawy. Jedyna szansa zeby zabic Unnamada to bleedowac go w jego turze i dopalac. Co wiecej wiem ze tam sie pojawi unleash i nie zrobie nic, bo jedyna szansa zeby go przejsc, to rzucic hearts desire i anulowac blok... dopalajac bleeda i dostajac z archona. Jest fajnie i wesolo, bleeduje, zagrywam enkila i.... dostaje od grandpredatora directa. Moj predator ma mnostwo poola, ci legionisci dostaja wciry od animalizmowej scianki, ale to ja dostaje directa. W swojej turze unnamed bleeduje, zagrywa Enkila i unleasha. Nic nie robie przez reszte gry poza ostatnia szarza probujac przejsc unleasha, dostaje a zrchona, umieram. Tak jak sadzilem;)
Dopoki nie wrocilem i nie zobaczylem tego tematu, NIE WIEDZIALEM ze to byl teamplay. Gracze ustawiali sobie gre. Nie wiem jakie sygnaly sobie dawali wzajemnie siedzac naprzeciwko siebie. Nie moge tego wiedziec, nie znam ich tajemnego warszawskiego jezyka. Ale jedno jest PEWNE. Mial miejsce SPIEG! Sa winni dopoki nie udowodnia ze jest inaczej! (parafrazujac wypowiedz Pandy gdzies w dyskusji - co z tego ze to wlasciwie niemozliwe?) Moim bledem bylo nie zawolanie sedziego;) Czemu mi nie wpadlo to do glowy wtedy? Bo bardzo dobrze mi sie gralo na tym stole, byla kupa smiechu, znam a przynajmniej kojarze graczy przekladajacych z Warszawy i wiem ze to swietni ludzie;) (pozdro tu dla wszystkich <3)Podejrzewalem ludzki blad;) Zabraklo mi wiec chyba troche dumy, a przede wszystkim uprzedzenia. I tak wlasnie ten temat powinien sie nazywac, duma i uprzedzenie.
Brzmi to Wam absurdalnie? Jasne, ale w ta strone to idzie. Czy teraz wolamy sedziego za kazdym razem jak ktos nam cos zrobi po crossie lub do tylu, bo sa z tego samego miasta albo pili kiedys razem wodke? Czy w taka gre chcemy grac? Czy taki klimat chcemy promowac w srodowisku?
Drugie pytanie - jak rozpoznac faktyczny teamplay? IMO to piekielnie trudna sprawa w grze polegajacej na klamaniu i manipulacji;P Czy sedzia mialby spojrzec w karty Pandy i powiedziec że nie zabija Przemka, odkrywajac tym samym reke Pandy? A moze odkryc reke Lukaszowi pokazujac ze ma jak dopalic bleeda? Moze ma spojrzec na reke kazdego i zagrac perfekcyjnie ich kolejne tury? Jedynym dobrym rozwiazaniem jest pozostanie przy stole do konca, natomiast jesli sytuacja pojawi sie na 2-3-10 stolach jednoczesnie, to musimy miec nagle 15 sedziow. Tez nie, bo nagle bedziemy grali w gre samych sedziow z 5 graczami na evencie.
To tyle jesli chodzi o moja ocene samej sytuacji oraz ewentualnych konsekwencji wynikajacych z tych czy innych rulingow.
Teraz chcialbym poruszyc kwestie dla mnie najwazniejsza, czyli odbior sytuacji przez osoby trzecie.
Sluchajcie, jest sporo osob ktore zastanawia sie czy wejsc w ta gre. Gra w nia duzo wiecej osob niz jezdzi na turnieje. Wiele osob sie waha czy zaczac jezdzic. To jest np problem mojego mlodego community. Wierzcie mi, ze takie dyskusje, okrutne gownoburze w grze ktora sprzedajemy jako wymagajaca dojrzalosci nie pomagaja. Czy Waszym zdaniem sluza rozwojowi community i scentu turniejowej? Moim zdaniem absolutnie nie, wrecz przeciwnie. To co wielu z nas probuje budowac przez miesiace taki temat mocno cofa w ciagu pieciu minut. Nie wierze ponadto ze temat mial na celu jakokolwiek dyskusje z prostego powodu - troche ponad tydzien po evencie temat umarl. Sorry. To mial byc i jest szhitstorm.
Druga sprawa to sam efekt na istniejace community - czy tego typu shitstormy i afery lacza srodowisko? Bo wydaje mi sie ze sytuacja z cala otoczka niesamowicie podzielila cale polskie community. I to wszystko za sprawa dobrych ludzi, ktorzy nie watpie, chca jak najlepiej. Poznalem Was wszystkich troche i jestem przekonany, ze mam do czynienia z samymi dobrymi ludzmi.
Wezcie to prosze pod rozwage. Jednoczesnie zapraszam do Poznania na turniej 23.10. Obiecuje, ze przekladamy jedynie prayowi karty przed gra.