Uff, w koncu udalo mi sie przebic przez caly watek i moge zamiescic swoje spostrzezenia:
1). Bloodline'y nie sa slabe. Wzmacnianie ich sprawiloby tylko ze zrobiliby sie najwiekszymi chamami w calej karciance. Zauwaz ze po to wiekszosc z tych klanow ma flaw'y ze inaczej bylyby przesadzone, w skrajnym przypadku gdyby tacy salubri nie mieli scarce'a to naprawde byliby potezni i prawie niemozliwi do zjechania(karta combatowa ktora na bliskim jest nie do wyyebania, napelnianie wampira z akcji za 1 krwi, modyfikator dajacy na stale +1 stealtha). Bez scarce wystawilbym 3 na stol, postawilbym scianke i sprobuj to zjechac.
2). Szewo - jestes z dupy, Kukiel - ssiesz, Pudel - polykasz.
3). Nikt nie lubi jak mu sie misternie planowana niespodzianke zepsuje. Dlatego chocby z szacunku dla pracy panow z WW jak nie chca zeby im spoilerowac to mozna sobie dac na wstrzymanie.
4). EVE to troche wyzszy poziom rozgrywki. O ile nie gralem w WoWa i na pewno nie planuje w najblizszym czasie, to nie slyszalem od zadnego z licznych fanow zadnego argumentu ktory przemawialby ze jest to gra jakosciowo (a nie ilosciowo) rozniaca sie od takiego Raznaroka czy Lineage'a. Wychodzisz z bazy, trenujesz l-klik i wracasz z tarcza lub na tarczy. Ta wlasnie monotonia zabija we mnie wszelka chec grania w gry MMO. EVE jest troszke inny. Gram poltora miecha i przez ten caly czas poza baza bylem z 4 razy, najpotezniejsza bron z jakiej strzelalem to dzialko do miningu a jedyny przeciwnik jakiego zabilem polegl w trakcie treningu. Nie zmienia to faktu ze jak na razie z tego co widze mam calkiem niezla postac. Ale nie wynika to z szybkosci z jaka potrafie l-klikac tylko z pomyslunku jaki wlozylem w czynnosc na jakiej sie skupiam - handel. Nigdy zadne dwie transakcje nie wygladaly tak samo, zawsze musialem analizowac oplacalnosc operacji (tak pieniezna jak czasowa), zapotrzebowanie rynku, prawdopodobienstwo udanego zakupu. Wszystko to sprawia ze chociaz czas mialem ograniczony (sesja) to stworzylem sobie calkiem mila postac i nie nudzilem sie ani przez chwile, bo kazdy 1M ktory zarobilem stanowil dla mnie pewne wyzwanie.
5). Nazwa dobra jak kazda inna. Dosyc juz bylo nazw zawierajacych roznego rodzaju "frakcje" (Anarchs, Cama). Byle karty byly dobre I MIALY DUZO DOBRYCH FLAVOROW(!!!!!!1!!1!!!11stojedenascie) to mi nic wiecej do szczescia nie trzeba.