Polskie Forum VTES

Zaloguj się lub zarejestruj.

Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji
Szukanie zaawansowane  

Aktualności:

Autor Wątek: Sobotni turniej w Siemianówce - relacje  (Przeczytany 1560 razy)

Emnel

  • *
  • Offline Offline
  • Wiadomości: 707
    • Zobacz profil
Sobotni turniej w Siemianówce - relacje
« dnia: Lipca 09, 2007, 09:53:50 pm »

Turniej miał się zacząć około 11, ale zgodnie z notowaniami bukmacherów zaczął się około 13 co zaskutkowało time limitem 1:45h. Na turnieju ku naszemu zdziwieniu było 13 osób, bo mimo, ze Tadeusz się nie zjawił to pola dzielnie dotrzymała Ewa - dziewczyna Marchewy (mimo, ze jeszcze w czwartek pomysł 3 gier pod rząd budził jej bezbrzeżne zdziwienie :P )

Grałem zrobionym kilka godzin wcześniej i poprawionym przy pomocy obecnych combatowo-politycznym deckiem z nutą black handu.

Główna nauka jaką z turnieju wyniosłem to to, że trzeba myśleć perspektywicznie od samego początku gry bo może się potem okazać, że na myślenie już za późno :)

1. gra

Satyr (weene-animalizm sprzed tygodnia) --> Ja --> Joohny (stardeck na Eze - klasa sama dla siebie) --> Marchewa (Saulot i jakieś inne wampiry na kilku rożnych dyscyplinach - ogólnie dziwne siakieś) --> Łukasz (bodkowa Una)

Na poczatku klasycznie małe spiecie pomiedzy mną a Satyrem który dość boleśnie zorientował się, że tym razem mam bardziej combatowy deck niż tydzień wcześniej, co w połaczeniu z Uną na plecach i wyjściem bestii zaskutkowało paktem o nieagresji). Una blidowała i była blidowana, ja się rozbudowywałem nie wadzac nikomu, tak samo Eze który nic nie blokował ani mnie ani Marchewie. Niestety dla siebie zwiedziony poprzednimi grami, gdzie Eze stawał się groźny pomiedzy trzecia a czwartą godziną rozgrywki dałem mu o ture czy dwie za duzo luzu, co w połączeniu z genialnym dojściem zaskutkowało 4 rapotorami, experymentem, flack jacketem, słoniem, ivorcem i no secretem na czarnuchu (w 2 czy 3 tury...). Wtedy majac na stole bestię, teresitę i mateusza oraz dużo poola (black forest base) zorientowałem sie, że teraz albo nigdy i po potwierdzeniu nieagresji ze strony satyra ruszyłem do szarży która trwała przez kilka następnych tur i skończyła się całkowitym rozbiciem się o czarnucha, któremu w krytycznej sytuacji pomógł jeszcze marchewa 4 kolejnych moich wampirów (Kendrick jeszcze wyszedł) :(  W międzyczasie spadła Una, a Marchewa został przez satyra z niewielką pomoca reszty moich wampirów spacyfikowany. Eze ciągle jeszcze dawał w miarę spokój Marchewie ale koniec końców wyaustował go zanim zdązył on pojechać satyra. Ja w międzyczasie stwierdziłem, że nie ma sensu siedzieć do time limitu i dostawać jakieś pół punktu więc wytoczyłem 5-tego wampira, spróbowałem jeszcze raz coś zrobić Eze(to już pro forma) i pozwoliłem się Satyrowi wyoustować. Niedługo potem był Time limit i gra skończyła się wynikiem po 1,5 dla Joohnego i Satyra oraz 1 dla Marchewy.

CDN.
Zapisane

Emnel

  • *
  • Offline Offline
  • Wiadomości: 707
    • Zobacz profil
Odp: Sobotni turniej w Siemianówce - relacje
« Odpowiedź #1 dnia: Lipca 09, 2007, 10:18:26 pm »

2. gra

Marchewa (j.w. ale jeszcze mniej się dało wywnioskować) --> Ja --> Satyr (j.w) --> Pudel (maluch+consiled+saturday night special+dragon's breath rounds+graverobbing w ilosciach hurtowych)

Największa masakra w jakiej kiedykolwiek brałem udział. Gra trwała jakieś pół godziny ciągłego mordowania, blidowania i dogadywania deala. Zaczałem nieźle, bo mimo 2 przelewów przy najmniejszej 7-ce na pierwszej rece doszedł Carver co przy 2 swarmach jest jak wiadomo nie do ocenienia. Zaraz potem wyszła Bestia a po niej Teresita. Pudel w tym czasie ostro blidował Marchewe który po wystawieniu Saulota i grzesia zimy musiał od razu minion tapować i i cofać poola z następnego, satyr po zwyczajowej lekkiej bijatyce ze mną coś tam sobie robił. a ja wytoczyłem Mateusza i po blidzie od marchewy za 6 zostałem na kolejnych 6 poola. No i zaczeły się targi. Początkowo chciałem pomóc Marchewie zatrzymywac Pudla, ale nie bardzo wierząc w marchewe który szanse na przezycie miał nikłe i pewnie jakby tylko miał okazje to by mnie wyoustował i zgarnał tego jednego punkta zaczałem gadać z Pudlem który mając weene-ani na plecach zaklinał się na wszystkie świętosci, że jak tylko wyoustujemy Marchewę on jedzie do tyłu i kasujemy Satyra, a dopiero potem dokanczamy pomiędzy sobą. Średnio mi się to kalkulowało, bo w pierwszej turze po ouscie marchewy byłbym narażony na ousta od Pudla, ale koniec końców stwierdziłem, że mu uwierzę i opłaciło się. Zgodnie z umową bestia nie poszła mordowac maluchów tylko zabiła grzesia zimę, a pudel dał radę ze skasowaniem Saulota, a wiec widmo ousta odsuneło się w dal, jako, że Pudel o dziwo (:P ) deala nie złamał. W dwie tury dzięki Montrealowi i blood dollom ustawiłem się na odpowiedniej ilości poola i juz bez większego stresu mogłem naciskać Satyra głównie go jednak blidujac (nawet bestią) pozwalając, żeby Pudlowi spadały kolejne wampiry, a Satyr musiał wytaczać kolejne wraz z tym jak kolejne mu płoneły po kamikadze Pudla (pod koniec gry chyba 6 pudlowych wampów miało hostage countery :p po 3 czy 4 turach satyr został na 3 poola, a ja wykorzystałem kitrane od poczatku gry KRC i wyoustowałem go po błędzie (wake na wampa bez raven spy, i to po tym jak sam się pomyliłem i z hearta odłozyłem na spód lost in crouds :P - koty nie dały rady)  zostawiając pudla na 2 poola z 5 czy 6 wampami w torporze i 3 na stole, a ja zaczałem wytaczać kolejnego. Pudel czegoś z komba nie miał na rece więc wystawił dreamy, ja coś tam zdirektowałem i na jednym stealthie wyoustowałem go ostatecznie zbierając 3 punkty i GW.
Zapisane