Turniej miał się zacząć około 11, ale zgodnie z notowaniami bukmacherów zaczął się około 13 co zaskutkowało time limitem 1:45h. Na turnieju ku naszemu zdziwieniu było 13 osób, bo mimo, ze Tadeusz się nie zjawił to pola dzielnie dotrzymała Ewa - dziewczyna Marchewy (mimo, ze jeszcze w czwartek pomysł 3 gier pod rząd budził jej bezbrzeżne zdziwienie
)
Grałem zrobionym kilka godzin wcześniej i poprawionym przy pomocy obecnych combatowo-politycznym deckiem z nutą black handu.
Główna nauka jaką z turnieju wyniosłem to to, że trzeba myśleć perspektywicznie od samego początku gry bo może się potem okazać, że na myślenie już za późno
1. gra
Satyr (weene-animalizm sprzed tygodnia) --> Ja --> Joohny (stardeck na Eze - klasa sama dla siebie) --> Marchewa (Saulot i jakieś inne wampiry na kilku rożnych dyscyplinach - ogólnie dziwne siakieś) --> Łukasz (bodkowa Una)
Na poczatku klasycznie małe spiecie pomiedzy mną a Satyrem który dość boleśnie zorientował się, że tym razem mam bardziej combatowy deck niż tydzień wcześniej, co w połaczeniu z Uną na plecach i wyjściem bestii zaskutkowało paktem o nieagresji). Una blidowała i była blidowana, ja się rozbudowywałem nie wadzac nikomu, tak samo Eze który nic nie blokował ani mnie ani Marchewie. Niestety dla siebie zwiedziony poprzednimi grami, gdzie Eze stawał się groźny pomiedzy trzecia a czwartą godziną rozgrywki dałem mu o ture czy dwie za duzo luzu, co w połączeniu z genialnym dojściem zaskutkowało 4 rapotorami, experymentem, flack jacketem, słoniem, ivorcem i no secretem na czarnuchu (w 2 czy 3 tury...). Wtedy majac na stole bestię, teresitę i mateusza oraz dużo poola (black forest base) zorientowałem sie, że teraz albo nigdy i po potwierdzeniu nieagresji ze strony satyra ruszyłem do szarży która trwała przez kilka następnych tur i skończyła się całkowitym rozbiciem się o czarnucha, któremu w krytycznej sytuacji pomógł jeszcze marchewa 4 kolejnych moich wampirów (Kendrick jeszcze wyszedł)
W międzyczasie spadła Una, a Marchewa został przez satyra z niewielką pomoca reszty moich wampirów spacyfikowany. Eze ciągle jeszcze dawał w miarę spokój Marchewie ale koniec końców wyaustował go zanim zdązył on pojechać satyra. Ja w międzyczasie stwierdziłem, że nie ma sensu siedzieć do time limitu i dostawać jakieś pół punktu więc wytoczyłem 5-tego wampira, spróbowałem jeszcze raz coś zrobić Eze(to już pro forma) i pozwoliłem się Satyrowi wyoustować. Niedługo potem był Time limit i gra skończyła się wynikiem po 1,5 dla Joohnego i Satyra oraz 1 dla Marchewy.
CDN.