@Sathriel - twoje argumenty zupelnie do mnie nie trafiaja. Np. jak ktos w ogole nie zna Bloodlinow i KMW i trzeba mu tlumaczyc co to sa Gargoyle, co to jest Slave, co robi Tupdog, co to jest Red List itd. ta sama spiewka co w sytuacji, gdy ktos nie zna Imbuedow. I to nie jest wina Imbuedow (czy Bloodlinow, czy Red Listow) samych w sobie, czy grajacego nimi, a tego ignoranta, ktory gra w gre, ktorej zasad nie zna. Nauczcie sie zasad i przestancie jeczec! Zreszta, jak mozna isc na wojne, nie znajac swojego wroga... Szanse na zwyciestwo drastycznie wowczas maleja, czyz nie?
Druga rzecz to sprawa finalu MPkow. Final skonczyl sie jak sie skonczyl nie dlatego, ze ja gralem w nim Imbuedami i wszystkim musialem tlumaczyc co i jak + specjalnie gadalem o pierdolach i dealowalem sie o kazda karte etc. Jedyny prawdziwy deal jaki zrobilem to deal z Kukielem, ze puszcze mu szamba za 3 tury spokoju, a potem za totalny brak wejsc w combat do mnie i zajelo to moze z 10-15 minut. Moje tury to glownie:
Conviction moze z 15 sekund, master; minion:
Ja: Moge zagrac karte X?
Jaskier: Nie.
Ja. Ok. A moge uzyc Inspire?. Sciagne do poola od razu.
Jaskier: Ok.
Ja: Przelewam z Inspire, discard, graj.
Gdzie tu jest to spowalnianie gry? Dluzej to trwa porzadny combat jak walcza dwa wampiry, ktore bija za duzo, pressuja etc.
Final sie skonczyl time limitem, bo WSZYSCY (w najmniejszym stopniu Jaskier) grali bardzo ostroznie i woleli zabezpieczyc tyly niz szalenczo przec do przodu. Stad takie akcje jak wystawianie przez kilka tur Nocturnow, ktore nie bleedowaly i staly tylko do bloku, po czym nie zblokowaszy nikogo spadaly. Albo np. ile bleedow wykonali przez cala gre Izi, Kukiel i ja... w sumie moze z 5. Ja bodajze zbledowalem raz a potem czekalem na okazje az Jaskier zejdzie do 10-12 poola, a mi dojdzie kombo, wobec tego stalem grzecznie odtapwoany i niewiele robilem, co jednoczesnie sprawilo, ze Kukiel nie mogl za wiele pograc bo bym wszystko wylapal itp. - stalemate jak sie patrzy. Deck Jaskra z kolei nie mial jakiegos uber parcia do przodu, no bo 2 bleedy za 1 i coturowa kradziez Racka to nie jest jakies straszne aggro, w dodatku gdy wiekszosc tych bleedow jest zablokowana i albo leci Anestehtic albo ew. storpowany wamp jest zaraz wyciagany.
Final we Vtesie to cos wiecej niz tylko: "dajmy sobei caly dzien, grajmy az sie skoncza karty w deckach i zobaczymy kto bedzie last man standing". Final to tez strategia, kminienie kogo najlepiej wyoustowac, gdzie usiasc zeby miec najlepsza pozycje do poprawienia standingow etc. Np. w finale EC w tym roku Erol Ongun, ktory gral !Nosami na vermin Channelach i mial najmniej VP przed finalem byl predatorem Pereza z Imbuedami (ktory byl first seedem). Pierwsza rzecza jaka Niemiec zrobil, byla proba ugadania stolu na zasadzie "Zabijmy Pereza, wtedy kazdy moze tylko zyskac, bo Perez spadnie na koniec standingow jak gra skonczy sie time limitem". Co prawda gracze na to nie poszli, ale widzicie idee. Czas to jeden z zasobow tej gry. Jesli ktos nie potrafi przewidziec kiedy musi najpozniej uderzyc, zeby zdazyc wyoustowac preya (czy np. dwoch graczy) zeby wygrac to nie znaczy to, ze gracze sie sprzysiegli przeciwko niemu i nie dali mu wygrac, "mimo ze na to zasluzyl" i ze jest moralnym zwyciezca a przegral tylko przez time limit. To znaczy, ze jest slabym strategiem, powzial bledne decyzje, ktorych skutkiem jest jego proazka. Moze winic tylko siebie i wyciagnac wnioski na przyszlosc. Wiecie w czym tkwi sukces Rubena Feldmana (drugi w rankingu, 5 finalow na EC z rzedu, ostatni turniej wygrany z 4Gw19Vp)? W tym, ze on potrafi perfekcyjnie przewidziec moment, w ktorym musi zaczac jechac w kakao. Dzieki temu duzo gier konczy z 2,5 VP, bo zaatakowal w dobrym momencie, skitral sie cala gre i zdobyl to co niezbedne i wystarczajace do GW. To jest prawdziwa sztuka, a nie grac do upadlego i pokazac, ze ma sie jaja ze stali, bo przetrwalo sie przez 5 godzin napierdatralalalania.