" ale marchew prosze Cie zagraj moim kupiastym deckiem bo trzeba go potestowac" => nie, nie, nie, to bylo ianczej "laskawie zezwalam ci w przyplywie mojej dobroci zagrac mym przegenialnym wy*cenzura*nym w kosmos pro deczorkiem, ktory jest ambitny a przy tym karcacy (nie to co twoj plewiasty samograj), aby i ciebie dostapila laska oswiecenia plynaca z gry tym, co by nie mowic, dzielem sztuki"
"a ty na to bierzesz dokladnie antydeck i konczy sie 3:2 dla Ciebie ... ale swoje 2 i tak zdazylem ugrac ..." - bo perfidnie wykorzystales Docenta do zabicia swojego preya dwulicowa zmijo
; a ja wcale nie gralem antydeckiem, tylko deckiem-kupa zloznym w 20 minut przed wyjsciem z domu dzisiaj; wiec moje zwyciestwo jest wynikiem tylko mojego nadnaturalnego skilla (prawie takiego jak ma satyr)