Raporcik czyli "Wrocek by Klocek"
Jedziemy w Piątkę: Vermin, Behemoth, Izi, Bartosz i Ja.
Chłopaki jak to chłopaki, miażdżące zmiany w deckach poczynili (Vermin wymienił 5 kart, Behemoth wziął deck Iziego, Bartosz wziął deck sprzed 3 lat
...ale chęci generalnie mieli dobre
) więc nie spodziewałem się innych rozstrzygnięć, niż przynajmniej jeden z nich w finale.
Co do mojej osoby to przyznam że w piątkową noc składałem tzw. "Star-Petaniqua" deck ze wsparciem weenie-auspexu no ale de facto to po prosru wrzuciłem wszystko co ma auspex a niekoniecznie same weenie (bo po prostu nie mam tych wampów).
W samochodzie jak się domyślacie było ciasno i duszno
(bez szczegółów
)
Zajechaliśmy na czas, przywitaliśmy się pradawnym "zdrastwujcie" (wielu twarzy nie znałem ale to bardzo dobrze
)
noi można byo przystąpić do gry,
Stół I czyli jak Behemoth mnie udupił
tytyuł powyżej starczy za cały opis mojej gry
Behemoth jest moim preyem i gra Saloutem z weenie auspexem
, dalej Nya na Nosferatu jakiś taki bleed na noych wampach i ponoć inne niespodzianki. Dalej Pietrzu ze swoimi Tzi maluchami bleedującymi i ewentualnie jakiegoś Warghoulca wystawiającymi a na końcu mój pred czyli Ivil na "niewiadomo co" na Alexandrze
Ja wystawiam Petanique poczym Behemoth spja ją z krwi kradnąc ją z marionetki i dokańczając Heidelbergiem...na tym poprzestanę
Reszta bez hostorii. Pominę złośliwość "Rudej Świnki"
i komentarze w stylu "Szewski, czy Twój deck coś blokuje?"
a;e Nya to Nya
Generalnie gre wygrał Behemoth (jak dobrze pamiętam) a Pietrzu zdobył 1 vp.
Stół II czyli jak bleedować za 15
Układ: Szewski=>Alek na Constanzy/sudario+zdolność+bleed=>sorry.niekojarze imienia, sympatyczny kolega na niesympatycznych malkach bleed z demencji=>kolejne malki na pacjentach=>Toy deckiem Jaskra combat z Beastem tak skrótowo
.
Malkav bleedujący od początku zasuwa aż przykro patrzec, szybko wytacza 3 wampy i masakruje swojego preya. Toy najpierw rus*cenzura*e mnie ale po chwili uświadama sobie, że jego pred ma 5 w poolu a gra dopiero się włąściwie zaczyna. Alek robi co chce ale generalnie robienie w koło sudaria nie doprowadzi go do niczego dobrego.
Malkav bleedujący w końcu zatrzymuje się na mnie. Gość ma 2 vp więc nie może mnie przejść. petaniqua zatrzymuje go ponieważ Toy zdąrzył osuszyć mu trochę wampy (dwa nawet storporował).
Alek zdobywa swojego punkta ale generalnie więcej nie jest w stanie. Zdobywam dwa, stół niestety bez GW
Stół 3 czyli Układ z Thillusem
Gramy tak: Ja=> "Nowy" z deckiem na Ghoulecie (ale błędnie go oceniłem o czym za chwilę)=> kolejny nieznany mi gość z deckiem na nowym Tre!=> Thillus z weenie pre=>Gangrel anti z bleedem+celerka
Thillus od początku marudzi że chce być w finale
. WIe, że max może pjechać swojego preya i to wszystko, bo mój "*cenzura*owy" wall go zatrzyma.
Ale jego pred ma inne plany a że Thillus nie bleeduje tylko politykuje postanawia zatrzymać go póki może.
Dla mnie sprawa jest jasna-Thillus dostaje punkta za swojego preya, a ja zjadam resztę
Tylko w ten sposób jest szansa na jakieś konkretne punkty.
Tylko zatsanawaim się co zrobi deck na Ghoulecie bo znam jego prawdziwe możliwości (dzieki Behemoth
)
No ale jak koleś używa go do bleedu, ewentulanie wystawia Cartlona i zero Satyrów (no offense Satyr
), a jak widzę że gość mając 4 w poolu i moje 4 wampy na plecahc w tym jeden bleedujący za 2, jeszcze merguje Ghouleta...to juz był szczyt
ALe doświadczenie się nabywa a nie kupuje czy pożycza
Generalnie stół bez historii, tak jak założyłem tak się skończył, fuks
FINAŁ
No to już byłą masakra. Najgorzej siedziałem bo pomiędzy 2 politykami i w dodatku tą agresywaniejszą i z DUŻYM stealthem miałem na plecach.
Verminowi wydawało się, że kontroluje stół mając Behemotha za preda a Politykę na Nosach za p[reya ale poważnie się pomylił.
Behemoth jak na prosa
przystało wykorzystał Jego słabości, moją nieuwagę i niueznaj0omość działania pierwszej tradycji
noi pojechał nas jak dzieci.
Ale mimio wszystko finał był zajebsity. Obawialiśmy się, że 3 ścianki znudzą wszystko i wszystkich ale było odwrotnie.
Agresja, agresja i jeszcze raz agresja. Mimo 5-0 Tomka sytuacja mogła rozwinąć się całkiem inaczej gdyby nie moje gapiostwo...
Wrażenia
Było ekstra. Organizacja w porządku choć było widać, że Klocek czuł jakiś niezrozumiały respekt przed niektórymi
no ale od czego miał swojego emisariusza Kahaleta (dotrwał do finału po czym zwarzywił sie
standard
)
Jak zwykle trip z ekipą gliwicką to rarytas.
Do historii przejdą "kołpaki z Zabrza"
(Vermin rulez) oraz rozszyfrowanie skrótu GW czyli GayWin
PZdr dla wszystkich, dzięki wszystkim. Sorry, że nie z każdym miałem czas zagadać i nie każdego poznałem/zapamiętałem ale jak częściej będziecie jeździć na INNE turnieje to wszystko da się nadrobić
Do zobaczyska (MArchewa, trzymam Cię za słowo
)
SZewski
p.s. tytuł żartobliwy związany tylko i wyłącznie z tym, że Klocek był organizatorem