no i porownaj to sobie z enkidu, ktory gra immortal, blur i scyka... zresztac, combat to jedno, wygrywanie to drugie. Ostatnio pogrywalem karshem na multiakcjach, do tego weeniasy z dom do graverobbowania. Enkidy mial w swoim arsenale preternaturala (i zawsze ladnie pochodzil), clawy z manewrem, pursuty, immortale, flesh of marble. Ogolnie, w combat wchodzil i ludzie tylko kwiczeli. Na 10 gier... wygrac sie mi udalo jedna... Bo co prawda jasne, wbije w torpa wampiry, jasne ukradne je sobie bo zabije tych , ktorzy mogliby blockowac weeniasy... jasne, bede mial poola z vesseli... ale wygrywac to nie pomaga... bo albo zaczynamy od plecow i jesli tam sa krowy, ok... jak weeniasy, to na plecach skonczymy (nawet ze umialem powbijac 4 wampiry w torpa na ture), jak zaczniemy od preya, to nasz grandprey sie rozpasie, bo nie bedzie mial nacisku i nawet jak juz przejedziemy preya, to tak to sie skonczy, jesli oczywiscie plecy nas nie zjedza. Oczywiscie jeszcze jak za bardzo przycisniemy plecy, to grandpredator z jakims tam ousting power moment stanie sie nowymi plecami. Wiec samo palenie/torpienie wampirow nie przybliza nas tak bardzo do zwyciestwa niestety... Wiec nawet jak juz sie ma w pytke zbysia kombat, nawet, jak juz sie zrobi poolgain, trzeba zapytac siebie jak z oustem? bo niestety dragonbaund, tansion, lilith (ktora trzeba obronic), fame nie zawsze wystarczaja... ale ja jestem lama i sie nie znam