To ja dam raport
rzadko bywam na turniejach to moge
Gra pierwsza "krawawe lowy":
Ja (Lasombra na polityce i prezencji) -> Ridrick (Hosyci na... odbijaczkach) -> War Grim (Anneke alastor wannabe) -> Mirage (Trzymisie roznosci na lambachu i spolce)
Zaczynam, do tego podejscie na lapie i w krypcie to najwieksza kupa, jaka kiedykowliek tym deckiem mialem... No ale robimy dobra mine do zlej gry i jazda, wytaczamy plemnika, po pewnym czasie wychodzi zmergowana jessica... Hosyci roztaczaja rzeznie, pala mojego mylana a oprocz tego huntuja na 120 sposobow nic nie robiac War Grimowi. War grim pasie sie wystawiajac anneke, ansona i maluchy, robiac anneke alastorem i majac w pip poola... (i 5 glosow), mirage wystawia priscusa i lambacha i ma 6 glosow... Wiec politykowac latwo nie jest. Robie sobie bufor poola grajac ancient influence i politycal strongerhold... Ale zbytnio duzo nie robie. Do tego combat deck na plecach probuje wchodzic w moja biedna jessice,ale cale szczescie majestaty podchodza. W koncu udaje mi sie dogadac w Miragem, ze spali anneke amaranthem, a ja zaglosuje w blood huncie, ze bedzie "OK".. wiec bylo, i lambach splonal w krwawych lowach
Niestety wprowadzilo to miraga w rage i tak ogolnie moja gra sie skonczyla
Ale widziec plonacych anneke i lambacka warte bylo tego ryzyka
Gre jakims cudem wygrywa mirage przez time limit. Zjada oslabionego przezemnie hosyte i konczy z 2.5 vp
Gra druga "gra bledow i omylek":
Jabba ( to co zawsze
) -> ja -> Marchew (brujah na debatach) -> Ridrick
Zaczynam, wychodzi szybko plemnik i od razu dostaje secure heaven. Na plecach wysypuja sie koty... z przodu pojawiaja sie debaty. I w tym momencie popelniam pierwszy blad, zamiast zostac tylko przy ziemniaku, wyciagam polonie. Ten moment wbity w torpor i spalony.... potem kolejny blad, wyciagam alvaro, ten tez wbity w torpor. Co prawda obsteinuje w torporze i daje mi poola z minion tapow, ale wolalbym miec 18 poola sciany przed kotami, niz 2 wampy out of game... Jabba zjada debaty marchewy, marchewie podchodza tradycje, a mnie nie podchodzi stealth... Mam co prawda opcje wyciecia jabby w plecy kainami, ale potrzebuje votow marchewy (ktory ma ich odziwo az 7 kontra moim 3)... niestety nie dogadalismy sie, ze on tez chcial takiego rozwiazania sprawy, i tak caly stol zdobywa jaba, wbijajac wampira z famem w torpor, i po kolei ja, marchew i hosyci spadaja w swoich untapach... (fame zagrany przez marchewe ture wczesniej, zbey bylo smieszniej)
Gra trzecia "skok na final"
Mirage -> Zyga (wall na ravnosach) -> szewski (Pantiniqua czy jak jej tam) -> Ja
No mam przed soba intercept, do tego urazony po pierwszej grze
Zyga juz troche pod wplywem piwka wiec nie gra na 100% no i intercept na plecach... No ale ja juz nudnym stylem wystawiam tego plemnika i spolke (znow nie podszedl Polonia <_<) ... Ogolnie, gram bardzo cicho... stealth nie podchodzi... cudem udalo mi sie przekonac miraga do politycal strongelholda, dzieki czemu zdobylem 6 poola buffora na szewskiego, i jakos udalo mi sie wyciagnac 3 miniony... powolutku.... I w koncu bach! Mirage robi blad i pali wampira zygi z amarantcha i tak sasha bodajze plonie
przedtem zyga juz ladnie potorpil wampiry wiec moglem pocisnac miraga i tak zdobywam pierwszy wp. Czas goni, time limit blisko, wiec nie czekam na umowiony podzial z zyga 1:1 i potem meidzy nami, tylko lamiac deala (tak, zlamalem deala, bije sie w piers!) przejezdzam go i zostaje sam na sam z szewskim... on prawie suche wampy, ja prawie suche wampy... stealth nie podszedl, time limit, 2.5 dla mnie i gamewin, ale nie wystarczajaco zeby wejsc do finalu.
Turniej byl bardzo fajny. Ogolnie dobre motywy, wszystko na plus, napilem sie piwa, coprawda nie tak jak zyga, ale tak odpowiednio. Pozdro dla wszystkich co byli. Ci co nie to niech zaluja. Ciao!