Polskie Forum VTES

Zaloguj się lub zarejestruj.

Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji
Szukanie zaawansowane  

Aktualności:

Autor Wątek: Raport z Torunia 2008  (Przeczytany 5879 razy)

Szewski

  • Global Moderator
  • *
  • Offline Offline
  • Wiadomości: 3537
    • Zobacz profil
Raport z Torunia 2008
« dnia: Czerwca 01, 2008, 09:57:38 pm »

Żartowałem z tym brakiem raportu :)


A więc jak to kiedyś pierdnął Cezar "Veni, vidi, vici :)"

Pojechałem, zobaczyłem i prawie zdobyłem :) ale jeśli potraktować  Dude'a jako mojego zaginionego syjamskiego brata to vici też :)

Eliminacyjne gry pomijam bo to loteria była. Stoły 4-osobowe, nap* straszna bo combatu sporo (hehehe Bydgoszcz rządzi)

Za to finał był zajebisty. Wlazłem fuksem (jak zwykle :)). Pierwszy siadałem więc gówno miałem do powiedzenia. Ale z ustawienia wynikało (moi zdaniem) że WarGrim zrobił błąd bo powinien usiąść między mną a Talarem a usiadł tak:

WarGrim (AnnekeAlastor)=>Talar (WarGhoul)=>Szewski (Ździra Petaniqua Wall)=>Jabbas (Ludzie-Koty :))=>Dude (Akunanse Bez sekretów :))

Dlaczego uważam, że zrobił błą? Ano dlatego że deck Talara znał na wylot bo to jego deck był (WarGrima znaczy sie) a mnie rozstrzelał swoimi assaultami dwie gry wczesniej :)

Ale wracamy do finału.

Generalnie to po jakiś 30 minjtach byłem uziemiony a to dlatego że zapomniałem że JAbbas gra tymi po*cenzura*nymi kotkami imortale, a że manewry nie podeszły (a wyposażyłem Petanique w Ivory zamiast w *cenzura*ne gogle :)) to miałem istna gorączkę. NAjlepiej miał WarGrim i Dude. Dude dlatego, że Jabbas grał jak pitka która wystawia kotki i broń boże nie będzie ich używać na akunanse (co Ty człowieku grasz na największą ilość kotków czy na vp? :)), o innych combatach w stylu TupDog nie wspominam (potrafił wystawić TupDoga i nic nim nie zrobić :)) a WarGrimn zaś ugadany z Dudem wystawił alastora i skutecznie sprowadził Talara na ziemię swoim assaultem z rifflem :)
Reasumując to Dude miał plaże no ale to w końcu nie jego wina :)

Na[p* na* torpory torpory nap* nap*

:)

W pewnym momenie ja miałem 3 w poolu, 2 wampy w torpie, Petanique suchą lądującą prawdopodobnie po combacie z WargGhoulem w torporze i dragonbounda na plecach :) (sytuacje miałem zajebiście z dupy)
Postraszyłem że się sam wyoustuje i coś się zaczęło dziać (ale nie u JAbbasa :) bo ten dalej z uporem maniaka nie wywierał żadnej presji na Dudim :) a WarGrim zawarł tak niekorzystnego dla siebie deala, że powooli stawało się jasne kto ten stół zgarnie.)

Ale szacun dla WarGrima ponieważ trzymał deala do końca mimo to, iz ewidetnie przez niego przegrał WYGRANA gre :) ale cóż, uznał, że honor ponad wszystko więc luz. (znowy prztyczek do JAbbasa, dla którego dotrzymanie deala to SPORY problem-vide sytuacja z Jackiem Washingtonem)

Ale do meritum: Talar w końcu spadł ale assaulty riffle też więc Anneke nie miałą czym dowalić.
Ja miałem jednego wampa ze sniperką (i nie była to petaniqua, którą musiałem spalić w combacie-sam sobie :) tak by nie wpadła w torpor bo wtedy dragonbound mnieuwala - wszystko za czasów Talara i jego jedynego warghoula :)) i jeden w poolu :)

Jabbas ma trzy kotki ale jeden ma dwa życia, drugi trzy i trząsł dupą przed crocodile tongue (on zawsze taki wystrachany gra? :)). Do tego dwa wampy z 1 krwi i jeden w poolu :)

Dude przewija deck ale ma 2 wampy z no secret+jakieś tam pierdoły raveny..do tego lokacje, dużo w poolu (wystawi jeszcze Dolie) i WarGrioma na widelcu (2 w poolu) (a raczej jego wampy) czyli raczej MAjorka :)
Dude wykorzystuje sytuacje-niszcząc Ansona zagrywa modyfikacje która powoduje spalenie 2 z poola w momencie spalenia wampa
i właściwie zostaje z JAbbasem bo ja robiąc w pewnym momencie 1 poola (mam dwa :)) atakuje JAbbasa. Niestety kończy się to torporem ale musiałem spróbować (miał wszystko potapowane i odtapke zagrana wczesniej wiec szansa byla spora na tego punkta :))
Pomagam wiec Dudeowi jednym directem na odtap[ke JAbbasowa przy huntingu suchego Akunanse albo torpor rescue, nie pamietam juz... Dude w końcu oustuje mnie i...
(nie doczekałem końca ale ponoć wygrał :))

Generalnie moja spłycona i infantylna relacja z tego finału nie odda zajebistości tej gry. Był to finał, który stawiam na drugim miejscu zaraz po finale z Wrocka u Klocka :) a biore tu pod uwage wszystkie finaly w jakich kiedykolwiek uczestniczyłem.
Mogę tylko wypluć trochę nienawiści :) w kierunku Jabbasa za tę jego szmatławą grę :) ale ponoć Jabbas zawsze tak dupą trzęsie :) i chodzi bic tylko cienisaów na stole :) nawet cross table :)

pzdr i do zobaczyska 
« Ostatnia zmiana: Czerwca 02, 2008, 07:58:42 am wysłana przez ThorR »
Zapisane
Dlaczego jestem bucem?

a) bo usuwam posty z partyzanta korzystając z prawa administracji, które sam sobie nadałem
b) bo  moje poczucie humoru jest wysublimowane i nie takie prostackie jak te, które napotykam w postach, które z partyzanta usuwam
c) i

warGrim

  • *
  • Offline Offline
  • Wiadomości: 5321
  • Ponury okurwieniec...
    • Zobacz profil
Odp: Raport z Torunia 2008
« Odpowiedź #1 dnia: Czerwca 01, 2008, 10:32:38 pm »

Ja tylko dodam, ze oficjalnie moze i wygral Dude, ale tylko dlatego, ze Talar dal nam dograc final. Wiecej nie napisze, bo jeszcze wyniki beda chcieli anulowac, hehehehe.

P.S. Gierka finalowa naprawde byla zajebsta. A deala nie zlamalem dlatego, ze :
po pierwsze -  nie jestem z Torunia :)
po drugie - wiedzialem ze by mnie Szewski na forum pozniej zniszczyl...m zreszta to nie ma najmniejszego znaczenia b mnie i tak nienawidzi, podobnie jak pozostalych  :)
Zapisane
Every night and every morn
Some to misery are born.
Every morn and every night
Some are born to sweet delight.
Some are born to sweet delight,
Some are born to endless night.

Qkieu

  • *
  • Offline Offline
  • Wiadomości: 2180
  • Retired pro.
    • Zobacz profil
Odp: Raport z Torunia 2008
« Odpowiedź #2 dnia: Czerwca 01, 2008, 10:43:50 pm »

wypraszam sobie, to pozostale leszczyki torunskie lamie deale :P Prosze mnei z tego grona wylaczyc! :D

Gz Dude, ze potyrales tam wszystkich kochanymi Chomiczkami :]
Zapisane

Dude

  • Global Moderator
  • *
  • Offline Offline
  • Wiadomości: 6261
  • (Former) Archbishop of Warsaw
    • Zobacz profil
Odp: Raport z Torunia 2008
« Odpowiedź #3 dnia: Czerwca 01, 2008, 11:10:27 pm »

to dorzuce cos od siebie
grupa operacyjna szewo + dude przybyla na miejsce okolo 11, lokal byl juz znany, ludzi malo, wiec powitania nie zajely dlugo, wiec wlasciwie od razu zasiadlismy do gry

z trzech gier pierwsza byla super, druga uwazalem za gre z dupy, ale awansowala do miana "sredniej" jak tylko zagralem trzecia :D
pierwszy stol to ja na aku, talar na wargoul / ansabonsam, jabbas na wiadomo czym, i santh na ahrimankach. wyglada klasycznie, czyli musze sie dogadac z ahri zeby mnie nie blokowali, santh nie slucha, obijamy sobie wampy, jabbas zamiata, santh staje sie buforem i mowi ze bedzie juz grzeczny. wszyscy mloca sie jak dzicy, maja malo w poolu, gra trwa chyba nieco ponad godzine, w kluczowym momencie podchodzi secret must be kept, talar traci ghoula, jabbas kota, reszte zalatwiaja bleedy ktorych pozostali ally nie blokuja, potem jeszcze mala macanina z ahri i stol wziety

w drugiej grze mam preya mirage (nic nie robiace schaby tzi), potem talar na ghoulach, i zyga na walczaco blokujacych ravno. znowu zaczyna sie tak samo, czyli klepiemy sie z zyga jak dzicy, talar wystawia ghoule, zyga laduje w piachu. dodam, ze talar od poczatku nie reagowal na zadne formy negocjacji, pewnie po obejrzeniu pierwszej gry nie ocenial swoich szans za wysoko i mial troche pietra :D fakt ze mu sie pofarcilo, bo nie podeszlo secret must be kept, ale no coz, bywa i tak. tzi nie robia konkretnie nic poza rzucaniem usmiechow na prawo i lewo, pieciominutowymi gadkami o blokowaniu jakiegos byle gowna typu hunt albo taksowka (ktore w wiekszosci przypadkow i tak nie nastepuje), i koncepcja decku w stylu "lambach bije z agravki i rzuca amaranth", koniec opisu. efekt jest taki, ze talar rozbudowuje sie jak dziki, mi przestaly podchodzic karty (preventy poszly na tzi), biore szybko 1 vp i sie skladam. troche niesmak, bo mogla to byc fajna gra, a byla totalnie przewidywalna

trzecia gra to totalna porazka, prey ahri santha (znam juz deck, widze ze problemu nie bedzie), gp wargrim na alastorach, pred hosyci na staniu i nic nie robieniu. szacunek dla hosytow, bo faktycznie stali, i nic nie robili :D czyli deck przynajmniej wykonywal zalozona koncepcje. taktyka "przewine ci deck i cie pojade bo nie masz kart) i tak byla z dupy wzieta, bo w pewnym momencie stwierdzilem, ze jak tak sie bawimy, to ja sie przewijam na mase, zakladam na siebie zabawki, a potem tez sobie postoje i zobaczymy komu jest fajniej :D przestaje bic preya i zawieram pakt o nieagresji, dogaduje sie z wargrimem na zgnojenie hosytow (z rzucaniem na niego jakichs directow wlacznie) i zakladam wszystkie potrzebne zabawki. wargrim postanawia odwdzieczyc sie punktem, i nie robi mi nic, dopoki nie wyoustuje ahri, co dalo rade zrobic, ale zajelo duuuuuzo czasu

do finalu wchodze jako trzeci
siadam jako prey jabbasa i predator talara , czyli miedzy dwoma deckami, ktore gowno moga mi zrobic. miejsce mojego preya wybiera jednak wargrim, co tez mi jest na reke, bo chcialem kolo niego siedziec (a nie moglem tak wybrac) - tu sie zgodze z szewskim, wargrim mialby duzo lepsza sytuacje, gdyby usiadl za szewem, gwarantowane 2 vp + potem dopiero walka ze mna o 3:2 dla mnie albo 4:1 dla niego (chociaz przewidywalem raczej 3:2 dla mnie). ale nic to, jest jak jest, jak dla mnie dobrze. karta idzie ladnie (w pierwszych 10 kartach mam powerbase, no secrets, 2 canine horde dla alastorow :D i 2 directy). gram totalnie niespiesznie, i daje ludziom pograc, sam sie przy okazji rozbudowujac. jabbasowi nie podoba sie koncepcja zalozenia no secrets :D i mowi ze bedzie blokowal, ma tam juz jakies koty, wiec robie chamska podpuche - oszuszam uchenne do 2 juchy i ide na hunta, jabbas lapie podniete na szanse storporowania, blokuje kotem, kot ginie jak szmata, uchenna wychodzi z 1 jucha, drugi magaji zaklada no secrets i jest po rozmowie. a przy okazji jabbas zobaczyl co sadze o jego kotach, i nastepnym razem szedl do mnie w combat jak mi sie deck skonczyl (Jakos tak gwaltownie nabral odwagi :D )
wargrimowi wpuszczam alastora (z ukladem, ze na mnie nie bedzie uzywany) gosc czysci talara doszczetnie, talar zostaje w sytuacji, w ktorej nie moze nic zrobic, ale ma mase poola. w tym czasie jabbas pacyfikuje szewa, i obaj przechodza w stan wegetacji. czyli osoba ktora przejedzie talara bierze stol - sila rzeczy wargrim ma najwieksze szanse.
ruszam z ofensywa, wargrim uzywa assaulta, wiec szybko go traci z caniny, zaden inny nie zostal wpuszczony przez cala gre, mimo grand balli. na 2 rzucilem directa, trzeciego nie przeglosowal bo mu zrobilem vote lock. osuszam wargrima z wampow i krwi na reszcie, kiedy ma 2 poola robie diablerie ansona (klasyczna zagrywka, ludzie w takiej sytuacji na to pozwalaja bo spodziewaja sie bleeda) po czym rzucam predators transformation (spal 2 poola za to, ze splonal ci minion), na ktorego dostaje directa od ginacego zaraz talara. panowie z bydzi troszeczke sie teamowali jednak, ale nie mam im tego kompletnie za zle i w ogole nie mam o to zadnych pretensji (chociaz jabbas gral jak menda :D ). czyli proba zdupiona, wiec probuje pojechac anarchist uprising (w opcji - wszyscy gina poza mna i maja po 1 vp, ja mam 2 i wygrana), blokuje mnie jabbas jakims kotem. wargrim zabija talara i bierze vp, to jest ostatnia szansa, zeby go zatrzymac przed zgarnieciem stolu, jade na pale z bleedem ze strange day (wampiry nie blokuja) i wargrim spada. w tym momencie konczy mi sie deck, jabbas nabiera gwaltownej "lwiej" odwagi :D i probuje mi naklepac, przy okazji torporujac szewowi jedynego wampa, wbija mi cos w torpor, sytuacja wyglada dramatycznie ale mam mase poola, wystawiam trzeciego wampa (4 cap), wyciagam obu magaji i pompuje ich dollami / vesselami, jade szewa (ktory jeszcze w stanie agonalnym pomaga mi directem), za chwile jade jabbasa.

final byl iscie zajebisty, i naprawde jedna z ciekawszych gier jakie zagralem. trzeba sie bylo sporo nameczyc, i to nawet kiedy wszyscy juz jeczeli "wiadomo kto wygral", bo z mojej perspektywy wcale nie bylo to takie oczywiste, i nakombinowalem sie za trzech
dwie uwagi to - w kwestii jabbasa, ktory nie byl dla mnie zagrozeniem i po prostu sie bal, ze pozabijam mu koty, zrobil sporo bledow ktore kosztowaly go tym, ze nie byl w stanie mnie naciskac.
w kwestii wargrima - mam wrazenie stary, ze czules sie po prostu za pewnie. 2 latwe GW, decki w finale ktore niby nie sa w stanie ci zagrozic, alastor z assaultem na stole i 2 grand ball, czyli wygrana w kieszeni. i wlasnie przez to robiles bledy - po prostu nie spodziewales sie, ze cos sie moze spieprzyc. a spieprzylo sie blyskawicznie, fakty sa takie, ze od poczatku bylem bardzo dobrze przygotowany na walke z toba

co do turnieju, to ostatnio nie jezdze na nie za czesto, wiec fakt, iz bawilem sie zajebiscie jeszcze bardziej podnosi jego range w moich oczach. poza paroma klimatami z gier, w ktorych zabawa byla taka sobie (ale tego na zadnym turnieju nie da sie uniknac) turniej byl super.
wielki szacun dla ekipy z bydzi, goscie sa konkretni, usmialem sie za trzech, a jabbas faktycznie gra jak menda i trzeba go gnoic :D szacun dla zygi za fajna i bardzo ciekawa gadke. no i mialem znowu okazje pogadac z docentem :) i wreszcie szacun dla marchewy za organizacjie, rozmowy, oraz bardzo fajne potraktowanie finalu, przerywanie takiej gry byloby z dupy, a te 20 minut (czy jakos tak) naprawde zrobilo roznice w jakosci rozgrywki.
Zapisane
"It is no measure of health to be adjusted to a profoundly sick society" - Jiddu Krishnamurti

Retired

warGrim

  • *
  • Offline Offline
  • Wiadomości: 5321
  • Ponury okurwieniec...
    • Zobacz profil
Odp: Raport z Torunia 2008
« Odpowiedź #4 dnia: Czerwca 02, 2008, 05:21:22 am »

Napisze cosik o turnieju z mojego pkt widzenia.
Do Torunia jedziemy furka, niestety prowadze, co spowodowalo ze tym razem gralem na trzezwo...Fatalne przezycie :). Trzy dni sobie testowalem decka na turniej, co bylo bledem bo mi sie gra nim znudzila wiec postanowilem zagrac Tzi na amarantach, w ostatniej jednak chwili zmienilem zdanie (jeszcze w bydzi - jak sie okazalo  slusznie bo podobny deck z prawie identyczna krypta byl na turnieju, hehe). Zabieram ze soba znienawidzonych przeze mnie pedalskich Torkow i jadymy  (tym deckiem gralem wczesniej ze 3 gry - moze z pol roku wczesniej). Zastanawialem sie jeszcze na WG+Asanbonsam, ale po tym jak Talar zapomnial swojego decku z domu (swoja droga nie wiem jak mozna na turniej decka zapomniec, w sumie ze 3 lata temu taki sam numer odwalil inny koles z bydzi)

Po losowaniu stolow bylem zadowolony. Tylko na jednym gralem z kims z Bydzi, wiec luzik. Szczegolnie cieszyl mnie brak na stolach jabbasa i jego smierdzacego decku sprzed wojny. Poza tym jak sie gdzies jedzie to nie po to, zeby grac z ludkami od siebie.

Pierwszy stolik : HoS -> ja -> Mirage (Tzi (Lambadziara na amarantach)) -> Docent (Lasombra)
Gra zaczyna sie spokojnie. Wystawiam sobie wampirki, dochodzi szybko Kulka, Alastor przechodzi i cieszymi sie bardzo. Jedyny minus rzeznie w stole u predatora. Ogolnie to gra byla srednio ciekawa dla mnie. W combatach z Tzi trace sprzety (Canine horde) i pozniej Anneke. Ogolnie mam chu* z patatajnia, ale jakims cudem udalo mi sie dotrwac do konca gry. Jakos ze Tzi nakopaly Lasombra i zjadly HoS - zdobywam 0.5 pkt. Cel na ten turniej zostal osiagniety :).
Co do deala Docenta z Mirage sie nie wypowiadam, nie chce niepotrzebnie sie wkur.... Jak dla mnie lapanie za slowka (jak sie pozniej okazalo przy kebabie, nie tylko dla mnie) jest ch.ja warte. Na szczescie los ukaral Docenta i nie ugral nic na tym stole :).


Druga gra. Samograj s&b (Malki na Kindred spirit) -> Gargamel (Santh i jego Ah... cos tam) -> Szewski (Petanique) ->ja
Poczatek szybki. Po 4 chyba turach nie ma Gargamela. ja dostaje Alastora i Mostera i po 2 turach kolega z malkami ma global torpor. Wystawiam mase wampirow i Szewski raczej nie ma juz szans. Szczegolnie, ze mial malo poola bo Malkav troche go zdolal pocisnac wczesniej. Szybka gra, wiec mozemy isc cos zjesc :).

Trzecia gra.
ja -> HoS -> Dude -> Gargamel
Dude opisal juz ta gra. Nie mam w sumie nic do dodania. Jak wszedl Alastorek i stol byl przeciw HoS, to szybko jedziemy mojego Preya, pozniej Dude jedzie gargamela i z pusta lapa zostaje ze mna. koniec gry - mamy final :).

Final
Ja - > Talar(war ghoul+ asanbonsam) -> Szewski - > Jabbas na kociej polityce :) - > Dude
Usiadlem moze zle, ale nie chcialem miec Jabbasa kolo mnie, a i ghoule wolalem miec przed soba. Do konca nie wiedzialem jak dziala deck Dude'a bo w poprzedniej grze 3/4 biblioteki zlecialy z rzezni i Egothy :). Usiadlem jak usiadlem i tyle. Zaczynamy spokojnie. Wszyscy sie czaja. Wchodzi mi Alastor z dealem ze nie uzywam sprzetu na Dude'a. Talar zostaje wystrzelany, zostaje mu WG i Jake W. Wchodzi Dragonbound i zaczyna sie jazda. Palimy i wyciagamy Szewskiemu wampy, zeby Talar nie zdobyl punktu. Blokuje niepotrzebnie jakas akcje Dude'a i z podniety strzelam do niego z Assaulta. Canine horde i pozamiatane :). Co sie dzialo pozniej opisal juz Dude. Dwa razy dupe ratowali mi Jabbas (blok Anarchist Uprising) i pozniej Talar (DI na cos tam). Dude'a zalatwia mnie w ostatniej chwili, bo w tej samej turze na 89,32% zjadłbym Szewskiego.

Podsumowanie :
Jak dla mnie fajny turniej. Szczegolnie dobrze gralo sie w 2 grze i finale. Szacun dla Szewskiego ze jechal taki kawal. Szkoda ze bylo tak malo graczy. turniej ogolnie zdominowala Bydgoszcz, bylo nas 5 osob z 12 ogolem :). Dziki Marchewa za zorganizowanie turnieju.
Za miesiac zapraszamy do Bydzi.
« Ostatnia zmiana: Czerwca 02, 2008, 08:12:50 am wysłana przez ThorR »
Zapisane
Every night and every morn
Some to misery are born.
Every morn and every night
Some are born to sweet delight.
Some are born to sweet delight,
Some are born to endless night.

Rödrück

  • *
  • Offline Offline
  • Wiadomości: 11
    • Zobacz profil
Odp: Raport z Torunia 2008
« Odpowiedź #5 dnia: Czerwca 02, 2008, 01:24:18 pm »

z trzech gier pierwsza byla super, druga uwazalem za gre z dupy, ale awansowala do miana "sredniej" jak tylko zagralem trzecia :D (...)

w drugiej grze mam preya mirage (nic nie robiace schaby tzi), potem talar na ghoulach, i zyga na walczaco blokujacych ravno. znowu zaczyna sie tak samo, czyli klepiemy sie z zyga jak dzicy, talar wystawia ghoule, zyga laduje w piachu. dodam, ze talar od poczatku nie reagowal na zadne formy negocjacji, pewnie po obejrzeniu pierwszej gry nie ocenial swoich szans za wysoko i mial troche pietra :D fakt ze mu sie pofarcilo, bo nie podeszlo secret must be kept, ale no coz, bywa i tak. tzi nie robia konkretnie nic poza rzucaniem usmiechow na prawo i lewo, pieciominutowymi gadkami o blokowaniu jakiegos byle gowna typu hunt albo taksowka (ktore w wiekszosci przypadkow i tak nie nastepuje), i koncepcja decku w stylu "lambach bije z agravki i rzuca amaranth", koniec opisu. efekt jest taki, ze talar rozbudowuje sie jak dziki, mi przestaly podchodzic karty (preventy poszly na tzi), biore szybko 1 vp i sie skladam. troche niesmak, bo mogla to byc fajna gra, a byla totalnie przewidywalna

trzecia gra to totalna porazka, prey ahri santha (znam juz deck, widze ze problemu nie bedzie), gp wargrim na alastorach, pred hosyci na staniu i nic nie robieniu. szacunek dla hosytow, bo faktycznie stali, i nic nie robili :D czyli deck przynajmniej wykonywal zalozona koncepcje. taktyka "przewine ci deck i cie pojade bo nie masz kart) i tak byla z dupy wzieta, bo w pewnym momencie stwierdzilem, ze jak tak sie bawimy, to ja sie przewijam na mase, zakladam na siebie zabawki, a potem tez sobie postoje i zobaczymy komu jest fajniej :D przestaje bic preya i zawieram pakt o nieagresji, dogaduje sie z wargrimem na zgnojenie hosytow (z rzucaniem na niego jakichs directow wlacznie) i zakladam wszystkie potrzebne zabawki. wargrim postanawia odwdzieczyc sie punktem, i nie robi mi nic, dopoki nie wyoustuje ahri, co dalo rade zrobic, ale zajelo duuuuuzo czasu (...)

Na turnieju nie chcialem nic mowic, bo ludzie nie po to przyjezdzaja, zeby sluchac sprzeczek i pretensji, tylko po to, zeby w dobrych humorach wrucic do domow. Niestety tak mnie prowokujesz, ze sie tutaj wypowiem...
Z twojego powyzszego wynika, ze kazdy deck, ktory stoi (czyli przypomina dowolnego rodzaju scianke) powoduje, ze gra jest do dupy. Obojetnie czy masz taki deck po lewej, czy po prawej rece, jestes niezadowolony. I wcale nie bronie tutaj swojego decku (bo nie jest najlepszy, chociaz czasami fajne gry nim wychodza - vide qualifier w Stettin 2005), a raczej komentuje twoje zachowanie... Jak tylko spadlo pare kart z decku zrobiles sie wielce obrazony i zaczales narzekac, ze nie mozesz sobie pograc. dziwne, ze na innych stolach nikt nie narzekal na mnie w takim stylu. Jak bys dostal na dzien dobry dwa bleedy za 6 od s&b, to tez bys narzekal, ze nie mozesz sobie pograc, bo nie masz poola?
Twoja propozycje pojechania mnie przez wszystkich potraktowalem jako taktyke na stol, bo w przeciwnym razie, biorac pod uwage uzasadnienie takiej decyzji (-bo ja nie mam decku.) musialbym potraktowac Ciebie jak rozwydrzonego dzieciaka, ktory tupie noga, gdy nie moze wygrac, lub przynajmniej szybko zdobyc punktu. Smutne.
Zapisane
VEKN 8020017
VEKN 1006237

Dude

  • Global Moderator
  • *
  • Offline Offline
  • Wiadomości: 6261
  • (Former) Archbishop of Warsaw
    • Zobacz profil
Odp: Raport z Torunia 2008
« Odpowiedź #6 dnia: Czerwca 02, 2008, 02:03:24 pm »

aha
ok
pojechales mi ad personam, nie powiem zebym sie przejal, ale luz masz takie prawo. dodam tylko, ze wg Erystyki Shopenhauera argumenty ad personam sa uzywane, gdy oponent nie moze wykazac zadnych innych, wiec na twoim miejscu bym to jednak rozwazyl :D

to po pierwsze - widzialem wiele deckow, ktore stoja, bo takie jest ich zalozenie. wall nie rusza sie za czesto, chociaz musi sie wyposazyc z reguly w jakies zabawki typu staly intercept. i to jest praktycznie jedyny typ decku ktory stoi, chociaz ta koncepcja "stania" i tak zaklada morze aktywnosci w porownaniu do twojej :D

sorry ale koncepcja "przewine ci deck i nie zrobie NIC poza odbiciami, redukcja bleeda i staniem caly czas" po pierwsze jest nudna jak flaki z olejem, po drugie wkurza nie tylko preya, ale caly stol, a po trzecie w ogolnym skrocie doprowadza do tego, ze wszyscy przerywaja gre i ida cie wyeliminowac. tak samo sie dzialo, jak bodajze tajron wpadal na pomysly deckow na brainwashach lub 30 deflekcjach, czyli zbieral baty od stolu, a potem ludzie bawili sie bez niego

po drugie - jezeli uwazasz, ze twoj deck (i jego swietlana koncepcja) jest super i sie czepiam, to dodam, ze jest mi totalnie obojetne czym grasz i z czym ci dobrze, ani mnie to ziebi ani grzeje. jakbym mial beeda na plecach to przynajmniej cos by sie dzialo (i nie, dla twojej osobistej radochy dodalbym, ze nie marudzilbym na to specjalnie, akurat szybki bleed sklada moj deck bez problemow), u ciebie nie dzialo sie nic, myslalem ze zasne, gra byla tak nudna po prostu. jesli ty bawiles sie dobrze to gratuluje samopoczucia

oczywiscie mozesz probowac mnie obrazac itp, co mi szczerze zlewa, to nie jest tylko moja opinia na ten temat wyrazona na tym turnieju, tylko ze to akurat ja z reguly wyrazam takie opinie publicznie, po prostu mowie to, co mysle. kiedys psioczylem na ventrue na obfie czy !torr na palla grande, ale po zagraniu z twoim deckiem chetnie bym go zamienil na ktorykolwiek z nich, fakt ze sa przewidywalne i proste jak konstrukcja cepa, ale chociaz cos robia, a nie usypiaja przeciwnikow na smierc

po trzecie - w ogole mnie to zlewalo ze mi spadaly karty, po prostu stwierdzilem, ze i tak wiecej niz 1 vp nie ugram, wiec zamiast lac sie z preyem bez sensu sam sie przewinalem (i to o wiele szybciej niz twoje rzeznie) i zalozylem na siebie wszystko to, co sprawiloby, ze twoja slawetna taktyka "przejade go jak nie bedzie mial decku" mogla mi, mowiac niekulturalnie, skoczyc. grasz talia, ktora jest nudna i wkurza ludzi, a potem sie dziwisz, ze ktos ci o tym cos mowi, i w swoim samouwielbieniu zamiast przyjac krytyke odgryzasz sie zenujacymi docinkami, ktore bardziej moga tak naprawde kogos rozsmieszyc niz obrazic (chyba ze ktos zyje w swiecie kompleksow, ale to sorry w takim razie, zly adres)

jesli uwazasz ze sie czepiam i po prostu jestem zly , niedobry i uprzedzony, to spostuj swoj deck na tym forum (wraz ze "strategia") i poczytaj komentarze. obiecuje ze nie odezwe sie tam ani slowem. podejrzewam zreszta, ze nie bede musial

a teraz jakbys mogl jeszcze nie odpisywac na moj komentarz, lub po prostu nie sklaniac mnie do dalszych "dyskusji", bylbym zobowiazany. widze po twoim tekscie, iz reprezentujesz wysoki poziom gloryfikacji wlasnych poczynan i godny podziwu brak podatnosci na krytyke, tak trzymaj stary, i na tym zakonczmy.

Zapisane
"It is no measure of health to be adjusted to a profoundly sick society" - Jiddu Krishnamurti

Retired

Rödrück

  • *
  • Offline Offline
  • Wiadomości: 11
    • Zobacz profil
Odp: Raport z Torunia 2008
« Odpowiedź #7 dnia: Czerwca 02, 2008, 02:18:24 pm »

a teraz jakbys mogl jeszcze nie odpisywac na moj komentarz, lub po prostu nie sklaniac mnie do dalszych "dyskusji", bylbym zobowiazany. widze po twoim tekscie, iz reprezentujesz wysoki poziom gloryfikacji wlasnych poczynan i godny podziwu brak podatnosci na krytyke, tak trzymaj stary, i na tym zakonczmy.
- nie moge nie odpisywac
- nie mowie, ze moj deck super, a wrecz przeciwnie
- nie moge porownywac taktycznie, bo rzadko bardzo gram na turniejach
- tak, pojechalem ad personam. pisze co czuje po twoim uzasadnieniu, dlaczego nalezy mnie pojechac, bo jest dla mnie przykre.
Zapisane
VEKN 8020017
VEKN 1006237

Dude

  • Global Moderator
  • *
  • Offline Offline
  • Wiadomości: 6261
  • (Former) Archbishop of Warsaw
    • Zobacz profil
Odp: Raport z Torunia 2008
« Odpowiedź #8 dnia: Czerwca 02, 2008, 02:29:12 pm »

niestety w tej grze uczysz sie na wiele sposobow, i opcja "przykra" jest jedna z nich. nic do ciebie nie mam jako do osoby (tak zebysmy sie zle nie zrozumieli), ale KAZDY ci powie, ze taka koncepcja decku jest bez sensu. granie z czyms takim na turnieju w innym miescie jest po prostu strata czasu, i dosc mocno mnie irytuje.
owszem z paroma komentarzami moze troche przesadzilem, za co przepraszam, ale odpowiedziales w stylu kogos, kto jest swiecie przekonany o swojej racji, co w konfrontacji z faktami wygladalo troche komicznie.
zdaje sobie sprawe, ze mam dosc "specyficzny" sposob wyrazania swoich pogladow, wiekszosc sie juz po prostu przyzwyczaila

zreszta nie mozesz mi zarzucic, ze bylem totalnie nastawiony na nie, bo po grze byla nawet z tego co pamietam krotka rozmowa o tym, co mozna zrobic na hosytach. ten deck to najgorsza mozliwa opcja. a tak sie tez sklada, ze pare osob pamietalo cie ze Szczecina dokladnie z tego samego powodu - to ten koles co gral wtedy tymi beznadziejnymi hosytami.

moja rada to - spostuj deck, zbierz morze krytyki, wyciagnij wnioski i probuj dalej. tyle. dopoki nie bedziesz sie unosil, sam chetnie pomoge

@ durne komentarze klocka & alka - jak wam sie nudzi to podobno na onecie komentarze pisza. a w ostatecznosci sprawdzcie czy was nie ma za rogiem czy co...
Zapisane
"It is no measure of health to be adjusted to a profoundly sick society" - Jiddu Krishnamurti

Retired

Satrapa

  • *
  • Offline Offline
  • Wiadomości: 710
    • Zobacz profil
Odp: Raport z Torunia 2008
« Odpowiedź #9 dnia: Czerwca 02, 2008, 02:34:57 pm »

Dude, aż tak Cię bolą deniale? :roll:
Rödrück jak grasz archetypem, który nie robi nic konkretnego tylko utrudnia grę innym (a denial i rzeźnie tak działają), to się nie dziw, że wzbudzasz agresję, zwłaszcza u preya i predatora.
Zapisane
Prośba o uściślenie lub rozwinięcie wypowiedzi to nie opinia.
Torpor czy infernal?

Rödrück

  • *
  • Offline Offline
  • Wiadomości: 11
    • Zobacz profil
Odp: Raport z Torunia 2008
« Odpowiedź #10 dnia: Czerwca 02, 2008, 03:07:09 pm »

@Dude: Lepiej mi.

@wszyscy: Dobra, innym razem wezme cos innego, jezeli karty dojda.
« Ostatnia zmiana: Czerwca 02, 2008, 03:09:42 pm wysłana przez Rödrück »
Zapisane
VEKN 8020017
VEKN 1006237

klocek

  • Global Moderator
  • *
  • Offline Offline
  • Wiadomości: 1154
    • Zobacz profil
Odp: Raport z Torunia 2008
« Odpowiedź #11 dnia: Czerwca 02, 2008, 03:15:05 pm »

Ej - przyznać się bez bicia kto usunął moje posty? To chyba lekka przesada... Pożartować na forum już nie wolno?
« Ostatnia zmiana: Czerwca 02, 2008, 03:24:04 pm wysłana przez klocek »
Zapisane

Satrapa

  • *
  • Offline Offline
  • Wiadomości: 710
    • Zobacz profil
Odp: Raport z Torunia 2008
« Odpowiedź #12 dnia: Czerwca 02, 2008, 04:03:46 pm »

Rödrück nie zrozum mnie źle. Ja nie krytykuję tego, czym grałeś, nawet mi się podoba, że ktoś gra denialem (bo z tego, co rozumiem to bouncem i redukcją bleedów się zajmowałeś poza rzeźniami). Jest to jednak jeden z archetypów, których się nie lubi i musisz być przygotowany na to, że będą chcieli Cię lać.
Zapisane
Prośba o uściślenie lub rozwinięcie wypowiedzi to nie opinia.
Torpor czy infernal?

Dude

  • Global Moderator
  • *
  • Offline Offline
  • Wiadomości: 6261
  • (Former) Archbishop of Warsaw
    • Zobacz profil
Odp: Raport z Torunia 2008
« Odpowiedź #13 dnia: Czerwca 02, 2008, 04:05:57 pm »

deniale klada moj deck jak szmate, tak samo bleed / polityka na duzym stealth (np nosy na forgottenach + lost + elder lub powerbleed z nekromancji). z drugiej strony rzecz biorac, jestem w stanie wziac tym deckiem na klate zdecydowana wiekszosc pozostalych archetypow, wiec nie ma co narzekac :)
Zapisane
"It is no measure of health to be adjusted to a profoundly sick society" - Jiddu Krishnamurti

Retired

Rödrück

  • *
  • Offline Offline
  • Wiadomości: 11
    • Zobacz profil
Odp: Raport z Torunia 2008
« Odpowiedź #14 dnia: Czerwca 02, 2008, 04:36:05 pm »

@Satrapa: nie gniewam sie na Ciebie.

@wszyscy: co to "bounc" ?
Zapisane
VEKN 8020017
VEKN 1006237