ścieżka paradoksu jest niezbadana, kempy ;p
A tak na serio - też mnie to zastanowiło na początku, dokładnie to samo o czym kempy wspomniał. I myślę, że kluczem jest właśnie to, że ludzie lubią eksperymentować. Ileż można grać tym samym? W L5R jest przecież to samo. U mnie nie zmienia się tylko domek i jedna postać w talii (kwestia kiepskiego podejścia designerów, lub też po prostu pech), cała reszta jest w ciągłym ruchu. Wiadomo - kiedy przygotowywujemy się do np. Kotei'a, w którym mamy zamiar grać competetive, to talię składa się nawet z wielomiesięcznym wyprzedzeniem i wałkuje ją bez przerwy. Ale to anomalia od codziennego grania. Talia staje się potwornie nudna (do dowolnej karcianki), jeśli jest naprawdę dobrze złożona, gra nią doświadczony i zdolny gracz - wygrywanie wszystkiego w kółko, przegrywanie tylko ze względu na prawa murphiego, zanudzi chyba każdego. Sam kempy popatrz - kiedy ktoś pyta Cię, czemu masz jakiegoś dziwoląga w deckboxie, zamiast swojego militarnego lwa, którym sporo wygrywałeś, odpowiadasz, że umierasz przy tej talii z nudów.