Wczoraj nie oparłem się dofinansowaniu narożnego grajka męczącego akordeon.
Dlaczego?
Bo Szczecin to moje miasto. I takim chcę je widzieć. Narożni grajkowie, i babulinki sprzedające nielegalnie kwiatuszki pod sklepikami.
Regularnie kupuję kwiatki u takich babuszek, i stawiam sobie na stoliku.
Nie, cobym tego potrzebował, ale w ten sposób współtworzę Szczecin. Piękny Szczecin.
I, napiszę szczerze, biedaczysko sprzedające kwiatki wygląda o niebo lepiej niż potworna bryła szkła i betonu, jaką ma za plecami.
Jeśli zaczniemy w sobotę rano to mogę być na 2 gry, o 13-14 muszę zawijać. W niedzielę podobnie.
Przedpłata za transport - nie ma problemu.
Afterparty w NS - jestem na tak.
To jesteśmy raczej w mniejszości.
Ustalone zostało, że gramy w niedzielę na Jana Kazika od bodaj 11.
Ja mogę być wcześniej. Jak nikt się nie spóźni, to dwie gry podołasz zagrać.