Ja grałem Lutz Politics, i jestem zdziwiony, że aż tak dobrze mnie poszło, bo Lutz w turniejach raczej nie zachwyca. Ale to pewnikiem zasługa sprzyjających stołów. Choć na trzecim wykupiłem od Wenantego bleeda za 14 nim obudziłem pierwszego (i jedynego) wampa.
A, koniec końców, drugi turniej z rzędu zakończyłem na szóstym miejscu (by a die roll).
Migalart, jak na pierwszy raz, poradził sobie, trzeba przyznać, dobrze. Lokal był fajny. Stoły łączone, ale nie dawało się tego jakoś specjalnie odczuć. Mrok panował okrutny, ale stoliki udało się poustawiać tak, aby były w zasięgu oświetlenia, i nie miałem osobiście żadnego problemu z odczytaniem sytuacji na stole. Do tego, zjawiskowa barmanka! Szkoda, że ponoć nie w stałej obsadzie lokalu. Ale i tak uważam, że nie ma co szukać nowej miejscówki na turnieje w Katowicach. Zwłaszcza, że ceny w Red Pubie są całkiem przystępne. Za obiad i cały dzień picia (wykończyłem całego Sprite'a jakiego mieli, różowe Martini, do tego drink i jeszcze porcja czerwonego winka dla klimatu) dostałem rachunek na 59pln.
Ogólnie, turniej uważam za udany. Na pewno będę chciał wrócić w przyszłym roku. Dziękuję wszystkim, z którymi miałem przyjemność grać. Szewskiemu i Pietrzowi, że nie miałem tej przyjemności. Migalartowi za organizację również. I gratulacje dla Ora za zdobycie slota na EC.