problem ze starczaniem combatu "na chwilę" jest taki, że absolutnie nie zdaje on egzaminu. albo masz np. 10 majestatów, albo w ogóle daj sobie spokój. cwaniaków na turnieju grających CE było sporo i to cwaniaczenie szybko się kończyło - typ kleił deep songa, grał sobie z dumą ten majestat, po czym albo kleił trackinga, albo drugiego deep songa, albo po prostu obskakiwał blok, i duma szła w niepamięć a wampir do torporu
(to że turniej z*cenzura*łem na własne życzenie to osobna sprawa
). reasumując - nie ma sensu grać na 5 majesty, albo 10 albo wcale. jak boisz się ani rusha, to włóż 10 (tyle że u nas niewiele osób tym gra), na potence i tak ci się to nie przyda. lepiej już mieć te 5 kart mniej w ogóle, albo dołożyć coś do ousta (neonate breach, może jakiś bleed itp). osobiście grałbym np na 4x entrancement - dedykowany combat i tak cię zabije, ale ally deckom krwi napsujesz całkiem sporo
spokojnie możesz ten deck obciąć do 70 kart, od razu będzie lepiej chodził, a talia jest w stylu czystej ofensywy, jakiekolwiek imitacje defensywy tylko cię opóźniają i zaśmiecają ci rękę. w przypadku tego deczka najlepszą obroną jest atak