Dobrze.
Jest jedna kwestia, która, jako że w BLOODLINES przyjemności gierzyć nie miałem, interesuje mnie szczególnie. Mianowicie, ile w tej grze jest, na dobrą sprawę, walki. Takiej, co to się bez niej obyć nie można. Wiadomo, że są różne walki, ale chodzi nie o te, w które człek wdaje się sam, tylko o te nieuniknione. Jakoś REDEMPTION polegało głównie na rąbance, a tu autorzy obiecywali odmianę. I?