dotarłem po trzydniowej objazdówce. dzięki wielkie dla Maeglina za przyjazny i miły turniej, oraz dla wszystkich obecnych za stawienie się. lokal bardzo fajny i w klimacie (coś tak w stylu dziekanatu na UW
), jedyny problem był ze znalezieniem miejsca parkingowego, co graniczyło z cudem
ale tu już trzeba winić miasto, a nie Maeglina. oczywiście wielkie dzięki dla Szewa, Behemotha i Bartosza za miłą podróż i spędzony czas oraz za podwózkę bytomskim rzutem beretem na zakończenie
co do finału - Nike jak tam sobie chcesz, nie masz ochoty to nie komentuj. było to bez dwóch zdań najdziwniejsze zwycięstwo jakie widziałem. generalnie położyłem wygraną grę popełniając kluczowy błąd, po czym w momencie stania się warzywem postanowiłem zwarzywić również Szewskiego - kara za złamanie deala musi być
- wiec w efekcie sam spadł od rzeczy, którymi chciał mnie zabić
niestety nadal kieruję się w tej grze niezrozumiałą zasadą dotrzymywania umów, przez co wtapiam gry - w świetle faktu, że większość ma to w dupie pewnie trzeba będzie w końcu zrewidować poglądy
także ciesz się chłopie ze zwycięstwa i nie marudź
@ Szewski- to że zdupiłeś w tym combacie to jedno, to że dobrałeś karty za glancing blow (popraw mnie jeśli się mylę, ale jestem przekonany że dobrałeś) to zupełnie osobna kwestia
plus jest taki, że zmontowałem sobie solidne deczywo, już wprowadziłem do niego konieczne zmiany żeby było jeszcze solidniejsze. jak na fakt, że nie było ograne turniejowo i w świetle tego, że ostatnio bardzo mało gram (a mój ostatni turniej był u Bodka w styczniu) wynik uważam za zadowalający. a że nie pyknęło do końca? tu mogę winić tylko siebie
może na dniach skrobnę jakiś raport, bo gry były naprawdę ciekawe.