A turniej był zacny. Wzięło w nim udział 21 graczy. W tym mordercza trójka z Bydgoszczy, i, niestety, nikt z Wrocławia. Większość akcji odbywała się, tradycyjnie, w ogródku piwnym ze słoniem. Jednak, jako że mieliśmy pięć stołów, część graczy trzeba było ulokować w przestronnym lokalu. Nieskromnie napomsknę, że co trzeci gracz był Szczecinianinem.

Generalnie, impreza zajebista. Pączek absolutnie stanął na wysokości zadania.
Sędziowanie profesjonalne. Gościnność jak się patrzy. Super atmosfera. Oby więcej takich turniejów. Oby więcej.
Pomysł na paraolimpiadę wyśmienity. Nie było mnie dane w niej uczestniczyć, ale, jestem pewien, że grający w niej bawili się fantastycznie.
Zawsze to coś nowego, sympatycznego, innego niż tradycyjna rozgrywka.
Pomysł jak najbardziej do naśladowania przez przyszłych organizatorów.

Ogromne podziękowania za organizację dla Pączka.
Pozdrowienia dla wszystkich, z którymi miałem okazję zagrać i/lub pogadać.
Szczególnie dla zawsze uśmiechniętej ekipy z Nowej Soli.

Gratulacje dla Bydgoszczan za wysoką formę. Dla Mikołaja, za pierwszy finał od wielu lat.
I, generalnie, dla wszystkich, którym się chciało spotkać. We need... each other.
Do zobaczenia wkrótce.
