Kilka slow ode mnie.
Do Hajnowki postanowilem pojechac na kilka dni. Raz - daleko, dwa - chyba najlepsza otoczka turniejowa w calej Polsce, trzy - trzeba miec czas, zeby przetrzezwiec po paliwie rakietowym.
Niestety pomimo faktu, ze termin byl znany juz od dosc dawna, zawiodla ekipa bydgoska. Cale szczescie, ze na kilka dni przed turniejem Toy potwierdzil, ze chetnie sie ze mna zabierze - ze dwoch zawsze razniej
.
Czwartkowym wieczorem zawitalismy do Hajnowki na 15 minut przed meczem. Wieczor byl ciezki, peklo kilka flaszek - skutek byl niestety oplakany. Kacor gigant i bol glowy do 17... Z lozka zwleklismy sie dopiero jak pojawil sie Kamil i zrobil nam jajecznice. Wieczor spedzilismy juz w spokojnym tempie popijajac bimberek i ogladajac do rana filmy erotyczne klasy C, wrozbite i rugby
.
Turniej rozpoczal sie z lekkim poslizgiem - wiadomo - Ci, ktorzy maja najblizej zazwyczaj sie spozniaja.....
Okazalo sie, ze jest nas tylko 12, dlatego wiadomo bylo, ze turniej bedzie przebiegal sprawnie.
3R + final na 4-osobowych stolach w niecale 7 godzin - NICE
.
Same gry raczej bez historii, polowa ludkow grala na gunach - byly chyba tylko cale dwa decki niecombatowe
. Cos pieknego.
Na uwage zasluguje chyba tylko final, w ktorym blad Manitou praktycznie ustawil stol pod Toya.
nie zabraklo kilku zabawnych cytatow :
1. Kuba : "Ja sie Enkidu nie boje"... (Taaaaaa - jasne
)
2. Toy do Manitou, po jakims tekscie skierowanym do Toya: "Co ty pierdolisz ? Ty chyba pomyliles stoly - to nie jest paraolimpiada tylko final !!!" - tym tekstem Toy zaoral po calosci
Caly turniej TOYnister wygral zasluzenie, zgarnal 4 GW - pozamiatal. Kiedy zostalismy 1vs1, Pentex na Enkidu zalatwil sprawe i dostalem srogi Gangbang od celerowcow
.
Graty dla TOYa.
Po turnieju udalismy sie na poczestunek do bazy - bylo szybko i skutecznie. Bodek stwierdzil, ze ma ochote sie "napierdolic". Za slowami poszly czyny - poczestowal nas bimbrem Chilli - niektorym zaplonely zoladki, innym uszy.... Poprawilismy "zwyklym" bimbrem i po godzienie Bodek niestety musial nas opuscic
.
Do polnocy trwala dyskoteka (hity lat 90-tych i z poczatku 20. wieku) od Coco Jumbo, przez korny, do Braci FF. To trzeba powtorzyc !
.
W niedziele kolo poludnia zbieramy sie z Toyem i przez Warszawe, wracam do domku.
Czas na podziekowania :
Dla Mlodego - za to, ze wytrzymal z nami przez 3 dni. Latwo na pewno nie bylo
. Wielkie dzieki za goscine i kielbase z dzika
Dla Bodka - za wszelkiej masci trunki, suweniry i niezapomniane chwile spedzone przy bimberku Chilli - do dzisiaj mam dreszcze na sama mysl o tym specyfiku
Dla Kamila - za ogarniecie turnieju od strony organizacyjnej.
Dla Toya - za to, ze nie musialem wlec sie sam przez 3/4 kraju.
Dla wszystkich obecnych, za wspolnie spedzony czas przy kartach i wodce !
Szkoda, ze frekwencja nie dopisala. Hajnowka to zdecydowania najlepsze miejsce na turnieje, jesli chodzi o otoczke pozaVTESowa
. Kto nie byl - niech zaluje. Ja za kazdym razem jak tylko bede mial taka mozliwosc, bede sie pojawial. Warto wlec sie te 6 godzin, zeby milo spedzic na Podlasiu kilka dni.
Do zobaczenia na turnieju w Bydgoszczy !!!