Jako że sam poruszałem ten temat w dyskusjach na EC (m.in. z Zico i Szewskim), to dorzucę swoje trzy grosze.
Moim zdaniem samo istnienie ligi jako takiej jest bez sensu. Umówmy się, że wyniki punktowe grzeją już tak naprawdę niewiele osób, a przy niskiej frekwencji kończy się to na rywalizacji kilku zapaleńców, która zresztą dość szybko jest w stanie wyłonić zwycięzcę (przykład tegoroczny). Spadek frekwencji wynika też z tego, że poza punktami w lidze tak naprawdę nic więcej nie ma tu do zaoferowania, a robimy się coraz starsi, mamy więcej rzeczy na głowie, i nie każdy ma ochotę ciągnąć to, co jeszcze parę lat temu było dla niego relatywnie atrakcyjne. Zasadne byłoby zostawienie ECQ i MP, Bodek days i Pszczynę ze względów oczywistych.
Osobiście jestem na vtesowej emeryturze i granie w tą grę absolutnie mnie nie grzeje. Ok, nie mam problemu z tym, żeby pożyczyć od kogoś deck i zagrać od przypadku, ale na mojej liście gier, w które chciałbym pograć jeśli mam czas vtes jest akurat daleko w tyle. Ustalmy że gra jest martwa i spadek frekwencji będzie postępował. Problemem jest też nadal dostępność kart (tutaj ukłon w stronę argumentów Kuby, z którymi się zgadzam). Nowe dodatki vekn nic nie zmienią, bo i nie mają zmienić - nigdy nie będą na tyle rewolucyjne żeby dać coś nowego, mają raczej utrzymać status quo, pomijając fakt czy uważamy je za dobre czy nie (chociaż szacunek należy się tu chociażby za ilość pracy włożoną w ich przygotowanie).
I tu przechodzimy do sedna - tak naprawdę mówimy o środowisku ludzi, którzy znają się od kilku (nastu) lat i spędzili ze sobą masę bardzo fajnych chwil. Jak mówiłem na EC, nie chciałbym w przyszłości spotkać was jedynie przez przypadek. To środowisko zawsze było mi bliskie i fakt grania bądź nie grania we vtes tego nie zmieni. Uważam, że jest to ostatni gwizdek żeby to środowisko w ogóle uratować, a doprowadzenie do tego, że całość się rozejdzie będzie ogromną stratą dla nas wszystkich.
Wg mnie rozwiązaniem jest przyjęcie modelu stosowanego np. w L5R - 3 duże turnieje w roku, zorganizowane na zasadzie biby, + dodatkowo melanż typu "u Bodzia". Żeby było ciekawiej, jest to środowisko bardzo podobne do naszego, które za chwilę zacznie mieć podobny problem (L5R CCG właśnie umarło, AEG sprzedał prawa do FFG, będzie L5R w formacie LCG w 2017, ale jest spora szansa, że będzie to zupełnie inna gra). Jestem pod głębokim wrażeniem tego jak jest zorganizowane i jak działa, uważam że z powodzeniem można działać podobnie w tym przypadku.
Oznacza to powrót do "starych czasów", czyli mniej więcej lata 2006-8, kiedy w PL działy się tak naprawdę MP, ECQ i jakieś przypadkowe turnieje. Takie wydarzenia powinny być ogłaszane z dużym wyprzedzeniem (co najmniej 2-3 miesiące, lub wprost rozplanowane na rok już teraz, jak sugeruje Zico), być zaplanowane na kilka dni (np. cały weekend od piątku), mieć opcje noclegowe, niekoniecznie u kogoś na kwadracie (to już nie te czasy, kiedy sramy się o koszty dojazdu, poza tym raz na jakiś czas można sobie pozwolić i zaplanować budżet jeśli u kogoś jest słabiej). Jeśli organizator boi się wtopić kosztowo, można zastosować przedpłaty.
Ogłaszanie tematu z dużym wyprzedzeniem i dobra organizacja to elementy kluczowe - przypomnę, że w 2013r., kiedy liga śmigała ładnie, a sam byłem na około 10 turniejach, praktycznie nie organizowano imprez okołoturniejowych, a jeśli były, to frekwencja leżała (przykład ze Śląska, gdzie na bibie u Jagły przed turniejem z przyjezdnych był tylko Nowy i ja), głównie dlatego, że imprezy ogłaszano kilka tygodni wcześniej. Danie możliwości zaplanowania wyjazdu i odwołanie się głównie do opcji towarzyskiej (co oczywiście wiąże się też z graniem) to strona, w którą wg mnie powinno się pójść. Bezpośredni kontakt i zapraszanie ludzi też jest istotne, śmiem twierdzić, że niewiele osób ze "starej gwardii" w ogóle tu jeszcze zagląda (sam robię to jedynie przez sentyment).
Ze swojej strony mogę zadeklarować, że bardzo chętnie wybiorę się na takie imprezy, chociażby (a w sumie przede wszystkim) żeby się z wami spotkać. Wiem że dla wielu gra jest dalej istotna, więc temat dalej musi się skupiać wokół vtesa, jednak dla mnie osobiście jest to atrakcja drugorzędna. Natomiast melanż w doborowym towarzystwie to jest coś, czemu ciężko powiedzieć "nie"