Slave się generalnie rozminal z rzeczywistościa
Jest to najważniejsza i najprawdziwsza część twojej wypowiedzi. Jak tak to wszystko czytam, to mogę jedynie zrozumieć Dude'a i Bodzia. Pozostałe wypowiedzi (poza częścią dotyczącą proxies) wydają mnie się nieco... nierzeczywiste.
Widzicie... za wyjątkiem EC 2015 nie odbył się w bieżącym roku w naszej pięknej ojczyźnie żaden turniej nieligowy. A to znaczy, że, aby zagrać turniejowo w VTES, potencjalny gracz musiał stać się częścią Polskiej Ligi VTES. Nie dajemy na tym polu ludziom opcji. Uczestnictwo w Lidze jest obowiązkowe. Jak ktoś chce zagrać w Mistrzostwach Polski VTES, to musi się zapisać do Ligi również. To przecież oczywiste. Co więcej, pobieramy od każdego chętnego do gry haracz - nie zagrasz turniejowo w VTES, jeśli nie zapłacisz na Ligę. Nie ważne, czy interesuje kogoś gra ligowa, czy chce walczyć o nagrody - musi na nagrody ligowe składkę uiścić. Ja się pytam... Jak to się stało, że skończyliśmy z takim stanem rzeczy? Kiedy polski VTES stał się tożsamy z Polską Ligą VTES? Gdzie w tym wszystkim zwykli gracze?
Zwiększenie kontroli nad Polską Ligą VTES bez zmian systemowych, to krok w złym kierunku, który miast pomóc środowiskom VTESowym w Polsce, zaszkodzi im znacząco. Pomyślcie o zwykłych ludziach. O tym, jak do nich trafić, a nie jak poprawić ligową frekwencję. Tak, teraz dopiero dotarłem do frekwencji, gdyż, tak się składa, że wątek ten nosi nazwę
nowa formuła Ligi. Nie
sposób na zwiększenie frekwencji. I jeśli wam się zdaje, że poprawicie frekwencję przyznając prawa do organizowania turniejów ligowych odgórnie, to jesteście w ogromnym błędzie. Termin EC znany był z ogromnym wyprzedzeniem, i każdy mógł się na EC przygotować. Ba, byli tacy, co się przygotowali... i nie dotarli. W efekcie, polska frekwencja była nienajlepsza.
Zaangażowanie graczy może zwiększyć rozluźnienie polityki wobec organizatorów turniejów, nie dodatkowe dyspozycje. Dlaczego opowiadam się za podziałem na turnieje Złote, Srebrne i Bordowe? Dlatego, że poza odgórnie ustalaną szóstką turniejów (Złote i Srebrne), każdy mógłby zorganizować nawet 33 turnieje z frekwencją 8 - 12 osób, i nie zapłacić za to nawet złotówki na Ligę. W obecnej sytuacji mamy dysonans. Z jednej strony, gracze są zmuszani do walki o nagrody - uczestnictwo w lidze nie jest dobrowolne. Z drugiej strony, większość z nich nie ma szans na dobry wynik w skali sezonu. Ja się nie dziwię, że ludzie się nie piszą na takie granie.
Jak niby trzymanie łapy na kalendarzu ligowym ma to zmienić? Jak ma zwiększyć frekwencję?
a) Będziemy mieli 6 turniejów jak sugeruje Spotlight? To ja się pytam... Co to za Liga? Jaki sens ma organizowanie nagród ligowych przy tak niewielkiej liczbie turniejów? Może jeszcze wyszczególnimy Wielkiego Szlema?
b) Będziemy mieli dziewięć turniejów odgórnie przydzielonych wydzielonym miastom jak sugeruje Szewski? Czy ja dobrze czytam? Ta sama osoba, która twierdziła, że organizacja eMPeków przez zwycięzcę może być poczytana jako kara? Jeszcze powiedzmy im, że muszą je zorganizować w konkretnych miesiącach. A co! No właśnie. A co będzie, jeśli się ktoś wysypie? Dwa miesiące przerwy ligowej, czy szukanie zastępcy na 'za tydzień'? Czy wogóle coś to zmieni?
Otwierają mnie się powolutku oczęta, i zaczynam dostrzegać, że Liga, która kiedyś była motorem napędowym polskiego Jyhadu, dziś dusi go niemiłosiernie. Zabija inwencję, powstrzymuje przed działaniem. Wszystko jest organizowane na jedno kopyto. Turniej ligowy, frekwencja ligowa, nagrody (i składki) ligowe, punkty w Lidze. Zmieniliśmy się w hegemona, który zmonopolizował polski VTES. I, jak to zwykle z monopolem bywa, nie wynika z Ligi już wiele dobrego.