Polskie Forum VTES

Zaloguj się lub zarejestruj.

Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji
Szukanie zaawansowane  

Aktualności:

Strony: 1 2 [3] 4 5 ... 8

Autor Wątek: Drużynowy Przekładaniec - dyskusja  (Przeczytany 10447 razy)

izi

  • Global Moderator
  • *
  • Offline Offline
  • Wiadomości: 495
    • Zobacz profil
Odp: Francuski Przekładaniec - dyskusja
« Odpowiedź #30 dnia: Września 13, 2021, 05:07:49 pm »

Obiecuje skonstruować przewodnik po play to win. Wiele osób wskazuje na potrzebę klaryfikacji. Łukasz pierwszy raz zwrócił się o to do mnie w sobotę, a w tym wątku temat się przewinął kilkukrotnie.

I to widzę jako pierwszy krok. Bo skoro to niejasne dla kogoś to jak może dyskutować czy się zdarzyło i kiedy?

Nie chciałbym jednak żeby się rozmył komunikat, że jest problem z graniem zespołowym w jednej playgroupie. Jest było i żadne klaryfikacje tego nie zmienią ani się z tego stwierdzenia nie wycofam.  Nie wycofam się też ze stanowiska, że to zlikwiduje. Tak się 'bawiliśmy' 20 lat temu i wracać do tego nie bedziemy.

Liczę na pomoc graczy i organizatorów w tej kwestii. Od strony graczy każda wątpliwość grania niezgodnie z zasadami _musi_ zostać zaraportowana do sędziego w trakcie wystąpienia. W najgorszym wypadku po (trochę woda po kisielu ale lepiej tak niż wcale). Od strony organizatorów apeluje o poważne sędziowanie i zapoznanie się z wszyskimi zasadami sędziowania dostepnymi na veknie oraz z przewodnikiem kiedy on powstanie.
Zapisane

lukaszho

  • *
  • Offline Offline
  • Wiadomości: 367
    • Zobacz profil
Odp: Francuski Przekładaniec - dyskusja
« Odpowiedź #31 dnia: Września 13, 2021, 10:38:42 pm »

Na wstępie zaznaczę, że prosiłem wszystkich ze Szczecina o wstrzymanie się z komentarzami do czasu napisania postu Iziego oraz Przemka.

Ale po kolei…

Co zaszło w 1 rundzie sobotniego turnieju? Wszystkim czytającym należy się pełen opis wydarzenia, a nie skrót myślowy Pana Dobosza.

(Opis sytuacji został zaakceptowany przez Przemka Wawera oraz Marka Urbana - na wypadek, gdyby Pan Dobosz zarzucił mi przeinaczanie obrazu gry)



Czteroosobowy stół. Przemek ze Szczecina Torki bleed-> Marek Urban Poznań Sha-Ennu bleed->Łukasz Legioniści -> Pan Dobosz Montano Vote & Bleed.


Od pierwszej tury bronię się przed nieblokowalnymi i nieprzekierowalnymi bleedami Sha-Ennu. Międzyczasie Przemek ostro bleeduje i kradnie mi mojego legionistę, a Pan Dobosz bez żadnej presji buduje swoją kryptę. Wychodzi Montano cap 11 i Alvaro cap 9 (łącznie 20 poola). Mniej więcej w 4-5 turze Pan Dobosz proponuje podział stołu. Pada propozycja ze strony Pana Dobosza:  „Ja pomogę Ci wykończyć preya, a Ty w zamian Marku poczekasz, aż zdobędę punkt”. Marek przystaje na to. Zostaje rzucone Reins of Power przez Montano - tracę tak 5 poola, następnie kolejne 5 z bleeda Sha-Ennu.

Sytuacja wygląda nieciekawie z mojej perspektywy, toteż proponuje Przemkowi deala, że skoro chłopaki się dogadali, to my też powinniśmy współpracować (publiczny deal). Gra zrobiła się 2 vs 2. W kolejnych turach Przemek ostro obrywa po multiaction KRC + Freak Drive + Bleed. Zostaje mu niewiele poola. Kluczowe dwie tury, to dwie próby KRC (gdzie Pan Dobosz witał się z Gąską przekonany o tym, że zdobędzie VP), ale nie przewidział, że Przemek zagra 2x delaying tactics. Rzutem na taśmę dochodzą mu dopałki i oustuje Marka, który gdyby zdażył zrobić swoją turę wyoustowałby mnie (Sprawdzaliśmy karty - Marek potwierdzi).

Zostajemy zatem we trójkę. Samotny Pan Dobosz, który stracił sojusznika oraz ja z Przemkiem. Kluczowa tura to sytuacja, w której ja zostaje na 2 poola z 5 minionami (dwóch legionistów i trzy wampiry), Panda na ok. 11-12 poola, Przemek na 4 poola. W turze Przemka Torki rozpoczynają bleed. Wiem, że jestem w stanie się obronić, ale nie mogę tym samym pójść do przodu. Odbijam bleeda w kierunku Lasombry i tutaj pada propozycja ode mnie, że jest szansa na wyeliminowanie Lasombry. Jeżeli Przemek ma opcję na obronę przed głosowaniami i bleedem, to niech zostawi dopałkę na ręku, jeżeli nie, to niech dopala i zostaniemy we dwójkę, gdzie ma większe szanse. Moja propozycja pada, jednocześnie Pan Dobosz zapewnia, że będzie tylko jedno KRC (nie wspomina jednak, czy będą bleedy, czy są freak drivy, czy będą inne głosowania…). Przemek decyduje się dopalić i zostać ze mną. Lasomba zostaje na 7 poola (ja mam tylko 5 minionów).

Przychodzi sędzia Izi i stara się rozeznać w sytuacji. Ogląda karty Przemka i słucha wyjaśnień wszystkich stron. Nie ma w tym momencie mowy o żadnej karze, warningu itp. Pada tylko określenie „krzywe zagranie”.

Moja tura zagrywam vessela, ściągam krew z Racka. Dochodzi na rękę dopałka trochomancy. Bleeduje, nie ma odtapek. Jest VP dla Legionistów. Zostaje z jednym odtapowanym wampirem. Następuje protest warszawskiego gracza. Pan Dobosz odchodzi od stołu, mimo że proszę go, aby został do końca i zobaczył, co się będzie działo dalej. Obrażony odmawia i odchodzi.

A co się działo dalej?
Legioniści zostają z jednym odtapowanym minionem i bez odtapek na ręku (nie mam na to dowodów, bo sędzia nie obejrzał mojej ręki z kartami). Miałem małe szanse na obronę przed 3 minionami, ale liczyłem, że złapie jednego, rzucę preventkę i dojdzie odtapka. Dochodzi do tury Przemka, gdzie zostaje rzucony Pentex na mojego jedynego blokera. Następuje bleed z dużej presence z dopałką Aire of Elation. Ostatnią rzeczą, jaką mogę zrobić w tej grze, to rzucenie Direct Intervention na dopałkę. Okazuje się, że Torki nie mają kart do bleeda. Dzięki temu przetrwałem, a w swojej turze wybleedowałem Przemka. Zwycięstwo rzutem na taśmę.

Powstaje zatem ocena tego, co się stało? Czy Przemek zgadzając się na mojego deala mógł wygrać i zgarnąć 3VP? Tak mógł i tylko dzięki Direct Intervention z mojej strony to się nie udało. Czy mógł spaść od Lasombry, gdyby nie dopalił? Tak mógł. Wybrał walkę z deckiem, który nie mógł go wówczas wyoustować.


Po grze Izi wezwał Przemka i dał mu warninga. Nie było wówczas słowa o TeamPlayu. Poprosiłem Iziego na rozmowę na osobności i wytłumaczyłem mu swój punkt widzenia, poprosiłem o jaśniejszą klaryfikację zasady PTW.

Ocenę sytuacji pozostawiam widowni. Ja sam nie czułem, nie czuje i nie będę się czuł winny zaistniałej sytuacji. Gra była obserwowana, jeżeli w opini sędziego było to krzywe i wbrew PTW, to możemy dyskutować, ale nikt nie ma prawa pisać i mówić, że Szczecin ugadał się na coś przed grą.



Co do tego, co działo się w dalszej części turnieju zostawiam do opisu reszcie osób ze Szczecina. Na pewno Pan Dobosz pokazał klasę w drugiej rundzie krzycząc przez stoły, a także w przerwie obrabiając mi przysłowiową pupę - bardzo dojrzale.





Drugi wątek i chyba ważniejszy, który chcę poruszyć, to „Po raz kolejny Szczecin gra TeamPlay”.
Przez cały dzień pisałem do różnych osób i żadna nie potrafiła mi podać przykładu TeamPlayu ze Szczecina. Wszędzie tylko pogłoski, zasłyszenia i teksty „skoro wszyscy o tym mówią, to tak musi być”. No więc nie musi, bo wystarczy jedna osoba, która wylewa gorzkie żale, aby zrobić komuś słowną krzywdę.
Dowiedziałem się dziś także, że dokładnie z Przemkiem już takie numery robiłem. Co jest niezwykle zabawne, bo Przemek miał wcześniej 2 wyjazdowe turnieje w życiu i grał ze mną jeszcze w Gdyni. Na stole był wówczas Marek Urban i Michał Rapacz. Spytałem dziś obu, czy była jakakolwiek sytuacja, w której Przemek (był moim predatorem) ze mną chociaż przez chwilę ustawiali wynik gry. Oboje potwierdzą, że takie sytuacji nie było i graliśmy jak przeciwnik z przeciwnikiem, a nie dogadani kumple. Innych sytuacji nie było, ale najwyraźniej osoby z Warszawy (bo to one dziś pisały) wiedzą coś, o czym Szczecin nie wie. Z chęcią skonfrontujemy fakty, a nie zasłyszenia. Są raporty turniejowe, wszystko idzie do Vekna Panowie. Można bez problemu sprawdzić. Czekamy.





Ad personam Piotr Dobosz aka Panda

Przyznam szczerze, że nie sądziłem, że będziesz wylewał gorzkie żale na forum i zapewne, gdybyś napisał tylko o dyskusji PTW, co należy zrobić, aby sytuacje były jaśniejsze, to poparłbym Cię od razu. Jednakże zrobiłeś coś swoim szybkim piórem, czego się nie robi - oskarżyłeś cały Szczecin. Możesz się wybielać itd., ale „przekładańca szczecińskiego” nikt Ci nie zapomni. Naplułeś dosłownie na nasze miasto i naszą vtesową społeczność.

A teraz moja kontra: Jest przezabawne, że kwestię fair play i oskarżenia o oszustwo padają z ust i palców osoby, która została złapana na OSZUSTWIE podczas gry w VTESa. Tak, dokładnie w finale we Wrocławiu (sic!) 13.04.2019 zostałeś przyłapany przez Iziego i Klocka na tym, że nie odejmowałeś sobie poola za wystawiaie Nephandusów. W tym finale grałem również ja (wygranym notabene) i pamiętam dokładnie tę niemiła sytuację, którą musiał rozstrzygnąć Szewski. Na szczęście dograliśmy ten finał w atmosferze skandalu. Wtedy nic nie napisałem. Ponoć wyjaśniliście sobie to z Izim. Super, ale Ty masz czelność pisać, że smród zostaje po sobocie? Nie. Wszystko, co zostało zrobione było na stole, to Twoje zagrania były pod stołem, więc nie wiem po czym jest większy smród?

Dla mnie jesteś słabym graczem. Jako człowiek… celujesz z broni, z której nie wiesz jak strzelać.



Finalny komentarz

Cała sytuacja dla mnie jest nie do przyjęcia, bo padały zarzuty bez jakiegokolwiek pokrycia. Kwestia interpretacji PTW - dyskusja, kontrowersja? OK zgoda. TeamPlay? Absolutnie nie miało nic takiego miejsca. Każdy gracz ze Szczecina, którego uczyłem nigdy nie dostał propozycji ustawiania meczu/rundy/turnieju. W tej chwili wygląda to na obraz Warszawa vs Szczecin w tle ze zdyskredytowaniem mojej osoby i Przemka. Oczywiście możemy pójść w rozwiązanie Greckie zaproponowane przez Pana Dobosza. Dla mnie świat VTESa nie kończy się na PL i jeżeli nie zostaną wycofane zarzuty o TeamPlay, to o siebie się nie martwię, gdyż to nie jest jedyna arena, na której mogę się realizować. W Paryżu nie było innych szczecinian i wróciłem z trofeum. Dalej zamierzam to robić ;)


Osobiście jest mi przykro, bo w ostatnich godzinach odebrano mi radość z mistrzostwa. To jednak tylko gra, a parę osób przesadziło ze swoimi komentarzami.

Ł.
Zapisane

izi

  • Global Moderator
  • *
  • Offline Offline
  • Wiadomości: 495
    • Zobacz profil
Odp: Francuski Przekładaniec - dyskusja
« Odpowiedź #32 dnia: Września 13, 2021, 10:57:54 pm »

No skoro się tak bawimy... to może wspomnisz przy okazji jak Cię złapałem na fałszowaniu wyników z turnieju który organizowałeś?
Zapisane

kazpex

  • Global Moderator
  • *
  • Offline Offline
  • Wiadomości: 736
    • Zobacz profil
Odp: Francuski Przekładaniec - dyskusja
« Odpowiedź #33 dnia: Września 13, 2021, 11:56:43 pm »

Miało nie być „ad personam”. Łukaszu, przeczytałem Twoją odpowiedź i muszę przyznać, że pierwsza cześć jest jak najbardziej potrzebna natomiast niepotrzebna a nawet nie jest mile widziana (o czym poniżej) ta druga. Ja osobiście nie neguję tego, że potrafisz grać w vtesa i że zostałeś Mistrzem Polski jednak emocje nie są dobrym doradcą. To co macie personalnie do siebie nie powinno tu być pisane i jako moderator mocno się zastanawiam czy tego nie ukrócić. Nie chce nawet słyszeć i widzieć argumentów typu - bo on mi to zrobił to ja muszę mu dokopać mocniej. Trochę dobrej woli Panowie. Rozmowa o faktach, argumentach - tak, natomiast kto komu co zrobił, wywlekanie starych spraw, incydentów, obrażanie się i bezsensowne dolewanie oliwy do ognia  - to nie tutaj (nie w tym poście albo najlepiej nie na tym forum). Jeżeli nadal z waszej strony nie będzie dobrej woli żeby dyskutować merytorycznie to zamkniemy ten wątek bo dzięki poprzednim wpisom poznaliśmy zdanie obu stron oraz oficjalne działanie ze strony NC. Resztę każdy może sobie indywidualnie oceniać.

P.S. To, że wszystkich na świecie kochać się nie da to jest oczywiste i ja nie jestem wyjątkiem. Wyrażając swoje zdanie w komentarzach na FB pokazałem tylko co sądzę o formie budowania panteonów chwały wykutych w bólu i cierpieniu grając w karciankę zwaną vtesem. Mam do tego prawo i nie uważam, że kogoś obraziłem a jeśli poczuł się obrażony to nie było to moim zamiarem. Kto mnie zna ten wie, że mogę się wkurwiać ale nigdy nie przekroczę bez bardzo mocnego powodu granicy zwanej szacunkiem do drugiej osoby. Szanuję zdanie oponentów w tej dyskusji ale po prostu między nami „chemii” nie będzie co nie zmienia faktu, że zawszę mogę usiąść do wspólnej gry. Dla mnie to co jest przy stole to zostaje przy stole i nie przenoszę tego do realnego życia.
« Ostatnia zmiana: Września 14, 2021, 12:38:05 am wysłana przez kazpex »
Zapisane

horror

  • *
  • Offline Offline
  • Wiadomości: 1
    • Zobacz profil
Odp: Francuski Przekładaniec - dyskusja
« Odpowiedź #34 dnia: Września 14, 2021, 12:06:04 am »

Witam wszystkich,

Nazywam się Przemek Wawer,  myślę, że na dobry początek warto się przedstawić, żeby wszyscy wiedzieli z kim rozmawiają, a nie tylko z kolesiem, który posiada nicka na forum. Większości z Was nie znam i pewnie mnie też nie znacie, choć kilka osób udało mi się poznać na moim drugim wyjazdowym turnieju (urodzin Kacpra nie liczę, bo cały turniej bawiłem się z jego psem i podrywałem mu żonę – już taki jestem, że <<ironia mode on>> nie tylko w karty oszukuje przy stole <<ironia mode off>>. )
Teraz trochę na poważnie -  będę się odnosił w miarę możliwości do wszystkich merytorycznych postów, dotyczących sobotniego turnieju i zaistniałej sytuacji, do niektórych postów się nie odniosę bo nie czuję się kompetentny. Niestety maniera czasem mnie ponosi i mogę kilka zawrzeć drobnych szpilek.

I tak, to ja dopaliłem bleeda (brzmi jak tytuł dobrego filmu). Dodam jeszcze, że TEGO bleeda. 

Udając się w tę podróż w nieznane, sprawdzę czy mam równie lekkie pióro jak Piotrek, opowiem anegdotę jak i również się pożalę (głównie na to, że zamiast iść spać albo uprawiać francuskiego przekładańca z kobietą siedzę i piszę o kartonikach). 

Wstęp chyba napisany, mam nadzieję, że przykułem waszą uwagę.

Piotrze tobie należy się pierwsze miejsce wśród  tych spraw o których zamierzam napisać i do których zamierzam się odnieść. Najpierw żart co by trochę rozluźnić atmosferę – z tym przekładańcem to obawiam się sprawa dla Freuda. Teraz odniosę się tylko do tego co napisałeś na forum i do naszych rozmów. Niestety napisałeś paszkwila i do  tego obrzydliwego.  Rozumiem emocje odegrały rolę. Niemniej jednak pozbawianie mnie takich silnych cech mojej osobowości jak silna wola i samodzielność i  zrobienie ze mnie wasala w dodatku pozbawionego kręgosłupa. Piotrze miej litość!!! Uszczypliwości w rodzaju, że odczuwam satysfakcję w stosunku (sic!) do swojego seniora, z jednej strony pokazują jakiś ukryty problem, którego nie będę się starał zdiagnozować a z drugiej strony sugerują jakieś poddaństwo z mojej strony – dalej może nie będę ciągnął (sic!) tej gry skojarzeń. Zawołam znowu - Piotrze!!!

Niestety podzieliłeś moje piękne miasto na uczciwych i nieuczciwych graczy – znowu bardzo nieelegancko. Trochę na zasadzie nie znam, ale się wypowiem Nie znasz, a oceniasz. Nieładnie. A wystarczyło napisać, że Przemek to *cenzura* i ja bym się do tego odniósł – i tyle. Zmiana nazwy posta nie wystarczy, że się tak wyrażę - gówno trafiło w wentylator i uczyniłeś to z premedytacją.

Teraz tylko do ciebie Piotrze moje słowa skierowane –  przecież po grze rozmawialiśmy, uścisnęliśmy sobie prawicę, przeprosiłem za to, żem sprawił że tak się podle poczułeś, piwo zaoferowałem na pocieszenie, jak się żegnaliśmy powiedziałeś, że żalu nie czujesz, chociaż w żadnym momencie nie chciałeś słuchać tego co mam do powiedzenia, wystarczyła ci gra skojarzeń na zasadzie Szczecin+ Łukasz+ kolega Łukasza = Wałek – i to ci wystarczy do wydania takiego osądu i do wciągnięcia sędziego w swój tok myślenia. Prawie padliśmy sobie w ramiona na pożegnanie ( przynajmniej ja chciałem), a ty takie dzieło wysmarowałeś następnego dnia. Oj Piotrze.

Chwila na dygresję i pytanie do czytelnika – PIERWSZE WAŻNE PYTANIE  czy to dobrze jeśli sędzia lubi jednego gracza, a drugiego wybitnie nie lubi i czy przypadkiem nie zaburza to jego osądu?

Sorry czytelniku – znowu mnie poniosło. Choć mam nadzieję, że się nie nudzisz. No dobra kończę już pieprzyć i solić i przechodzę do kontrowersyjnej partii. 

Partia jak wiadomo miała miejsce na czteroosobowym stole. Ja z Łukaszem po crossie , a ponadto Marek i Piotrek. Przejdźmy od razu do tej części zaawansowanej. Pierwsza rzecz warta wzmiankowania to to, że Piotrek jako pierwszy zaproponował podział stołu pomiędzy siebie i Marka. Oni biorą stół, a później się zobaczy. Myślę, że naturalną siłą rzeczy my też z Łukaszem powinniśmy zawiązać sojusz ze sobą przeciwko Markowi i Piotrkowi. Kolejną sprawą wartą odnotowania była sytuacja, gdy Piotrek zagrał KRC, po którym bym spadł, a Łukasz zaoferował, że będzie łapał pod warunkiem, że nie będę go bleedował i dam mu turę spokoju, a on postara się żebym przeżył, i oto kolejny raz kiedy nasz „układ” mający na celu ciche wyeliminowanie Piotrka mógłby dojść do skutku. Jak pewnie się domyślacie nie przyjąłem tego układu i powiedziałem, że będę dalej dzielnie oustował Łukasza, dopóki mam szansę (miałem delayinga, ale tego się nie mówi 😊) i tak też zrobiłem – bleed w Łukasza na pełnej petardzie. No i wreszcie dochodzimy do konkretnej kontrowersyjnej sytuacji – tej po której pojawiły się oskarżenia. Żeby była jasność – Piotrek i Tomek sugerują, że nie podjąłem decyzji samodzielnie i świadomie i że zrobiłem to po to żeby Łukasz zdobył 3 punkty – otóż tu mówię stanowcze nie, myślę za siebie  i sam decyduję za siebie, może nie gram za długo w wampira, ale umiem w matematykę, a każdy kto gra w karty wie o tym, że część tej gry to podejmowanie ryzyka( mniej lub bardziej skalkulowanego). Więc co się tak naprawdę wydarzyło? Bleed w Łukasza, który ten odbija do Piotrka. Z istotnych kart, które mam na ręce są dopałki do bleeda i pentex. Więc wykonuję matematykę i liczę. Liczę ile ma minionów Łukasz, ile mam ja, za ilę mogę go zableedować maksymalnie jeśli będzie miał wszystkich zatapowanych ( a przypuszczam, że odtapki nie ma bo zatelegrafował), widzę ile krwi ma Piotrek i ile potrzebuje Łukasz zatapować minionów  żeby go skończyć , mając i nie mając dopałki do bleeda. I jeszcze jedna ważna rzecz, która jest niezmiernie ważna w podjęciu tej decyzji -  jeśli teraz nie spadnie Piotrek to widząc swoje karty na ręce wiem że jego tury nie przeżyję. I to się nazywa ryzyko skalkulowane – wiem jakie mam karty i jakie mam szanse. Wiem, że mogę zagrać o pełną pulę czyli o trzy punkty albo w najgorszym razie zostanę tylko z tym jednym. Każdy sobie niech odpowie co on by zrobił w tej sytuacji. Nieważne , podkreślam nieważne kto by tam siedział, czy Łukasz czy ktoś inny – zagrałbym tak samo. Piotrek widząc co się dzieje, co rozważam i moją decyzje to woła sędziego no i tu zaczyna się cała jazda i pierdzielenie na temat mojego krzywego zagrania. I wiecie co? Wszystko by się udało i skończyło by się happy endem, Piotrek spadł, Łukasz dostał Pentexa  na swojego jedynego zawodnika i moje bleedy wchodzą bez obrony z jego strony, jedne czego nie przewidziałem to direct w rece Łukasza zagrany na moja dopalke – Łukasz został na jednym czy dwóch poola i o to ta cała SYTUACJA.

Teraz wygłoszę tezę, która będzie być może kontrowersyjna i być może ktoś poczuje się urażony – nigdy w życiu nie byłoby tego pierdzielenia i tej gówno burzy gdyby tam nie siedział Łukasz. Nie będę oceniał tego jak zachował się Tomek, który nie chciał nawet wysłuchać tego co mam do powiedzenia. Wierzę, że jest mu wstyd za to jak się wydzierał na mnie, krzycząc że mam mu nie przerywać i jak dawał mi warninga w domyśle sugerując mi, że mam mu dziękować za to, że nie wyrzucił mnie z turnieju. Przyjąłem karę bo nie dyskutuję z sędzią, który nie chce dyskutować. Jeśli ktoś wyciąga tylko wnioski na podstawie tego czy dostałem warninga czy nie to mam nadzieję, że trochę mu rozjaśniłem sytuację. Nie było żadnej rozmowy ze mną,  była rozmowa z Piotrkiem i po niej ta cała awantura. Czy Tomek dokładnie spojrzał na moją rękę? Czy zrobił tę samą matematykę co ja? Czy spojrzał na rękę Łukasza? Niestety nie – zaważyły personalne animozje i sympatie. Tu można sobie wrócić  do mojego pierwszego ważnego pytania.

Teraz jeszcze kilka spostrzeżeń odnośnie moich pozostałych gier. Taka trochę mini relacja z turnieju z aluzjami do przekładańca. 

Moja druga gra. Przypominam, że gram Torkami, które w porywach wyciągają jeden stealtha podczas bleedowania. Przed sobą mam ściankę (kowadło) na Goratrixie a za plecami Maćka( jestem wielkim fanem – choć pewnie tego nie wie, kibicuje mu od turnieju w Gdyni po tym jak widziałem, jak wyszedł z tak głębokiej dupy, że głębszej nie widziałem i ugrał dwa punkty na stole – pozdrawiam Maćku)  z deckiem na khazarach(młot). Przez większość gry nie mogę nic zrobić bo mnie kowadło napierdala(raz udało mi się bleednąć), lub wysyła do CelGunów więc stoję i czekam, młot się nie kwapi tylko rozbudowuje. Goratrix dorzuca Anarch Revolty, ja jak wiadomo anarchistów nie mam więc pytam grzecznie Goratrixa (przynajmniej dwa razy) czy mogę pójść się zanarchizować, nie będę tracił krwi na revoltę, a przez to będę dłużej stanowił barierę dla niego przed wraithami, które niechybnie nadejdą. Za każdym razem słyszałem stanowcze nie. Pytanie – kto na tym korzystał? Na pewno nie mój kochany Goratrix ale za to Maciek (wciąż kibicuje) jak najbardziej bo przecież będzie miał za każdym razem mniej poola przez które będzie musiał się przebić.  Czy ścianka zagrała PTW - w dalszej perspektywie moim zdaniem nie. Nadmienię tylko, że nie przyszło mi nawet przez myśl wołać sędziego. Bo i po co – w końcu to taka gra.  W pewnym momencie niestety celguny nie dawały rady już rady łapać moich bleedów, więc gracz (przepraszam, że nie znam imienia) poprosił mnie żebym nie bleedował, a on postara się zrobić coś z convertami. To nie bleedowałem w końcu tak się umówiliśmy. Niestety gracz nic nie zrobił z tymi okropnymi convertami. Czy przyszło mi do głowy wołać sędziego i krzyczeć dealbreaker. Gdyby mógł to pewnie by coś zrobił. Taka gra w końcu. Wreszcie odniosę się do tego co napisał Gausus (czyżby Goratrix?) – który grał ze mną na stole. Trochę prawdy ukrył w swojej wypowiedzi pisząc że:

Po akcji opisanej na pierwszym stole padł gdzieś argument, że to wynik błędu, nieogrania etc. Grałem z tym samy graczem na drugim stole i bardzo sprawnie ogarniał wszystko, włącznie z wyczekaniem minuty w unlocku, żeby był timeout więc nie spada mając 1 poola, suche wampiry a na stole są trzy Anarch Revolty 

Zapomniał dodać, że na końcu po zakończeniu zostałem z graczami i spytałem się czy zagrałem legalnie –bo zostało mi 12 sekund na zrobienie swoich posunięć i mogłem wykonać kilka rzeczy w untapie – vesel, breaker, untap i revolta i czy mogłem tak zrobić i zaoferowałem, że mogę spaść od tych anarch convertów, żeby gracz od celgunów dostał za mnie punkty. Gracz od celgunów (przepraszam- że nie znam imienia) powiedział, żę wszystko było legalnie i że nie ma takiej potrzeby.  Jestem może sprawny i  cwany, ale jednak nie na tyle, żeby oszustwem czy opóźnianiem wydrzeć te pół punktu. I pytanie na koniec, czy zostałem tu przełożony? Czy rzeczywiście koledzy, którzy ewidentnie się znają i lubią grali pod siebie? Nigdy w życiu by mi to nie przyszło do głowy. Taka gra po prostu.

Trzecia gra to przykład typowego przekładańca. Było nas trzech, każdy ze Szczecina i dwie osoby z innych miast. Już nie będę się rozpisywał co się tam działo. W telegraficznym skrócie Konrad(nie ze Szczecina)  zrobił 3,5 punktu, nasz przekładaniec już chyba słynny i zmowa przeciwko innym zaowocowała tym, że spadli moi kamraci, a ja gdy mogłem uratować jednego z nich (niezawodny delaying) – jakos tak zapomniałem, że przecież moja usłużna i wasalna natura powinna dostarczyć punkt koledze ze Szczecina. Maciek (wciąż kibicuję) był i widział – może zaświadczyć 😊 Niestety nie przełożyliśmy Konrada.

Obiecałem anegdotę – oto ona. Anegdota z Gdyni – mojego pierwszego turnieju (pozdrawiam Kacpra – piwo na barze jako część wejściówki – czemu ja nigdy na to nie wpadłem). Moja druga gra, czteroosobowy stół, po prawej moim drapieżcą jest Tomek, przede mą Paweł moja ofiara  i po crossie Raven – kolega z czasów L5R (pozdrawiam). Dość dobrze pamiętam tę grę bo wiele fajnych rzeczy się wydarzyło. Smiling Ravena, którego nikt nie chciał ściągnąć, Tomek potem się rozbił o niego. Paweł który został na jednym poolu po moich bleedach, a który ukradł mi Sheile bo niechybnie taki ma urok Vlad Tepes, żeby nowe branki sobie brać. Ja całkiem nowy gracz w otoczeniu starej gwardii. No fajna gra. W pewnym momencie doszło tylko do pewnej sytuacji, która dość dobrze zapadła mi w pamięć, bo po niej spadłem ze stołu, teraz dzięki Piotrkowi już nawet wiem jak to nazwać. Paweł poszedł z bleedem do Ravena, a ten odbił go do Tomka, na co Tomek spytał się Pawła czy ma czym dopalić stealtha, Paweł powiedział że tak, po czym dopalił, a Tomek odbił tego bleeda do mnie, widząc że go nie złapie bo nie miałem cepta 😊 Tak się skończyła moja przygoda na tym stole. Pytanie czemu Paweł dopalił stealtha? Czemu chciał żebym spadł, w końcu punktu za mnie nie dostał? Czy Tomek ma jakiś wpływ na niego? Czy jest jego suwerenem? Piotrze czy pomógłbyś zdiagnozować sytuację? OTO I CZAS NA DRUGIE WAŻNE PYTANIE kim jest ten tajemniczy Tomek? No chyba to oczywiste 😊 No i na końcu pytanie kto tu został przełożony?

Na koniec relacja ze smutnego finału. Kilka zdań. Tomek drący się na Łukasza, jak nie przymierzając publiczność w Nowym Jorku gwiżdżąca i wrzeszcząca na Danila Medwiediewa bo ich faworyt Djokovic wlasnie był oustowany z turnieju. Tak dobrze się darli,i tak zdołali zdeprymować Danila, że ten w końcu popełnił trzy podwójne błędy i przegrał gema. Na szczęście podniósł się i wygrał zasłużenie. Widziałem jak grand predator Łukasza chce mu ukraść legionistę, widziałem jak jego grand prey ściąga pentexa z predatora Łukasza. Widziałem jak bleedy odbijane są w tył do Łukasza. Tomek też to widział. Wyciągać błędne wnioski na postawie wyniku i tego, że skończyło się timeoutem mogą tylko tylko ci którzy tam nie byli. 

Teraz garść refleksji – będzie poważnie

Niewiele jest w stanie mnie obrazić, zazwyczaj mam wy*cenzura*ne na zdanie dotyczące mojej osoby – Piotrkowi się udało, zarzucając mi brak samodzielności i jakiś serwilizm. Stary nie tędy droga w szukaniu porozumienia. 

Z doświadczenia organizatora turniejów, wiem, że nie jest dobrym pomysłem, żeby organizator był równocześnie sędzią. Najlepiej jak jest dwóch lub trzech w składzie organizacyjnym. Jeden sędzia, który arbitralnie wydaje decyzje i nie ma z kim ich skonsultować oprócz siebie samego? Not a good idea.

Czy Ci którzy popierają w toku rozumowania Piotrka, naprawdę myślicie, że my nie robimy nic innego w drodze na turniej tylko myślimy jak przepchnąć Łukasza na stole, albo kogoś od nas, żeby zrobił punkty? Żenujące. Naprawdę myślicie, że Łukasz tego potrzebuje? Naszego nieuczciwego wsparcia? Finał jest tego najlepszym dowodem, że radzi sobie doskonale. 

Twoje żale Piotrze sprawiły tylko tyle, że udało ci się wzbudzić w ludziach przeświadczenie tego, że Łukasz zdobył mistrzostwo jakimś cwaniackim podstępem i nieuczciwą grą. I to jest największa twoja przewina Piotrze i podłość zarazem. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że również przekonałeś do tego sędziego, który uprzedzony jest do Łukasza i część środowiska. Zamiast zachować się jak przystało na kogoś kto po prostu przegrał i pogodzić się z porażką, starasz się wszystkich, których nie lubisz oblepić gównem rzuconym w wentylator.

I NA KOŃCU TRZECIE WAŻNE PYTANIE – CZY TO CO ZROBIŁ PIOTREK SŁUŻY CZEMUKOLWIEK LUB KOMUKOLWIEK? JA MAM WRAŻENIE, ŻE CHYBA TYLKO JEGO WŁASNEMU URAŻONEMU EGO.

I tak oto zmarnowałem kilka godzin na pisanie posta, którego nie powinienem pisać. Vtes to  gra karciana, podczas której trzeba dobrze się bawić i robić trochę matematyki – o czym chyba zapomniało się niektórym, szykując jakąś krucjatę przeciwko mojej osobie i osobom z mojego miasta, którzy mieszkają w odległości transportu lokalnym autobusem.

Pozdrawiam
Przemek Wawer
« Ostatnia zmiana: Września 14, 2021, 12:13:59 am wysłana przez horror »
Zapisane

Manit0u

  • Global Moderator
  • *
  • Offline Offline
  • Wiadomości: 1586
    • Zobacz profil
Odp: Francuski Przekładaniec - dyskusja
« Odpowiedź #35 dnia: Września 14, 2021, 01:35:30 am »

Myślę, że w tym temacie co miało być powiedziane już zostało (a nawet zbyt wiele). Jestem za tym abyśmy z pozostałymi moderatorami go zamknęli, jak ktoś chce wycieczki ad personam robić to proszę to kierować na priv. Poczekajmy na decyzję w sprawie uregulowania zasad a tutaj już zakończmy wylewanie żali i rozdrapywanie ran bo nic dobrego z tego nie wyjdzie.

Każdy zainteresowany może wyrobić sobie opinię na temat tego tematu na podstawie tego co już jest (ale niech zachowa ją chwilowo dla siebie).

Edit: Zamknąłem ten temat. Gdyby ktoś się z tą decyzją nie zgadzał to proszę zgłaszać się do modów/adminów o odblokowanie.
« Ostatnia zmiana: Września 14, 2021, 01:37:25 am wysłana przez Manit0u »
Zapisane
While these twittering teens, are sinking in screens and thinking in memes
They blink and this machine is pimping their dreams
I think it’s obscene, as sick as it seems
They don’t know what lyrical invincibility means
- Lowkey

lukaszho

  • *
  • Offline Offline
  • Wiadomości: 367
    • Zobacz profil
Odp: Francuski Przekładaniec - dyskusja
« Odpowiedź #36 dnia: Września 14, 2021, 06:45:54 am »

Tematu samodzielnie otwierać nie bede, bo byłoby to nadużycie z mojej strony, ale dodam tylko, że reszta szczecinian czeka, bo również chciałaby napisać kilka słów.

@Izi - na szczęście są screeny z naszej rozmowy - w kontekście tego, co napisałeś. Tematu nie ciągnę, aby nie pogrążać NC.

Czekamy na dalsze kroki w tej sprawie, bo tak tego nie zostawimy.
Szczecin
Zapisane

Nowy

  • *
  • Offline Offline
  • Wiadomości: 1689
  • С.Т.А.Л.К.Е.Р.
    • Zobacz profil
Odp: Francuski Przekładaniec - dyskusja
« Odpowiedź #37 dnia: Września 14, 2021, 08:18:22 am »

Wątek otwieram ponownie, tak aby każdy mógł się wypowiedzieć jeśli ma coś do powiedzenia.

Posty typu śmichy-chichy i na zasadzie żucia popkornu oraz innych przekąsek będą usuwane. :evil:
Zapisane
"Dobrej Zony wszystkim i co by nam nie chorować".

Dude

  • Global Moderator
  • *
  • Offline Offline
  • Wiadomości: 6261
  • (Former) Archbishop of Warsaw
    • Zobacz profil
Odp: Francuski Przekładaniec - dyskusja
« Odpowiedź #38 dnia: Września 14, 2021, 08:40:19 am »

Tematu samodzielnie otwierać nie bede, bo byłoby to nadużycie z mojej strony(...)

@Izi - na szczęście są screeny z naszej rozmowy - w kontekście tego, co napisałeś. Tematu nie ciągnę, aby nie pogrążać NC.


To miło Nowy że otworzyłeś wątek (chociaż pewnie zaraz usłyszysz, że jesteś stronniczym bucem, wszak jesteś z Warszawy). Skorzystam z okazji i zapytam czy fikołek zrobiony w zacytowanym poście to przypadkiem nie jest nadużycie? Więc może ustalcie jako moderatorzy między sobą jak to ogarnąć, bo dawanie w ten sposób ostatniego zdania jednej ze stron (i to niezależnie czy się z tą stroną zgadzam czy nie) jest nieuczciwym zagraniem w dyskusji.

A skoro bawimy się w "nie pogrążanie NC" (czyli w dorozumieniu sugerujemy, że to Izi robi jakieś wałki), to chciałbym poznać istotę problemu.

Póki co dowiedzieliśmy się, że (parafrazując):
- Panda jest oszustem i gnojem po prostu, oraz słabym graczem przez którego przemawia zazdrość;
- Izi nie zna się na sędziowaniu i jest uprzedzony, po prostu części graczy nie lubi i celowo uwala ich na turniejach;
- Cały Szczecin stoi murem za Łukaszem (podpisał się "Szczecin" więc tak można to odbierać, chyba że to jego drugie imię).

Punkt drugi jest niezwykle ważny, bo oznaczałoby to, że Izi nie nadaje się do sprawowanej funkcji i powinien zostać z niej odwołany. Przypomnę że conclave Princów może to zrobić w każdej chwili, jeśli uzna argumentację za przekonującą i podda temat pod głosowanie. Więc może skoro powiedziało się "A", to warto też powiedzieć "B", a nie pozostawiać tematu w niedomówieniach.

Chciałbym też poznać głębiej wątek fałszowania wyników z turnieju, jako że jestem tym tematem szczerze zainteresowany. Nie rozwodząc się w kiepskiej jakości pseudo - literackie wywody: jeżeli są wątpliwości / problemy / nadużycia w tej sprawie, to mam ogromny problem w kwestii uczciwości jakichkolwiek rozgrywek międzymiastowych / ligowych. Na tyle duże, że rozważam wycofanie swojego udziału z takowych. Decyzję podejmę po zapoznaniu się z argumentacją w tej kwestii.
Zapisane
"It is no measure of health to be adjusted to a profoundly sick society" - Jiddu Krishnamurti

Retired

Panda

  • *
  • Offline Offline
  • Wiadomości: 808
    • Zobacz profil
Odp: Francuski Przekładaniec - dyskusja
« Odpowiedź #39 dnia: Września 14, 2021, 08:42:44 am »

Miło, że dano mi szansę bym mógł się odnieść do wpisu "całego Szczecina".

Inwektywy w moją stronę były zabawne i mocno nie w punkt ale każdy ma prawo do zdania i ponownie - każdy kulturę wypowiedzi może ocenić. Merytorycznie też się Panowie wypowiedzieli. Szkoda, że od ogółu do szczegółu, ale co zrobić? Ludzie ocenią kto z nas ma rację. Zabawne, że atakowano mnie tutaj również grupowo.

Najważniejsze, że wątek ten posłużył do inicjacji prac nad uściśleniem zasad. Czy my będziemy się lubić czy też nie - jest to drugorzędne, ważne by się szanować i grać fair. Niezależnie od sytuacji usiądę z każdym przy stole o ile będziemy grać wg zasad. Jeśli podzielimy się na federacje przez niesnaski kilkorga z całego community nie wyjdzie to nikomu na dobre. Myślmy i wypowiadajmy się na chłodno i samodzielnie.

Pozdrawiam i dziękuję za dyskusję.

« Ostatnia zmiana: Września 14, 2021, 10:57:47 am wysłana przez Panda »
Zapisane

Angmar

  • *
  • Offline Offline
  • Wiadomości: 332
  • Gosc of Szczecin
    • Zobacz profil
Odp: Francuski Przekładaniec - dyskusja
« Odpowiedź #40 dnia: Września 14, 2021, 08:44:18 am »

Caly ten temat jest dla mnie nie do ogarniecia.Widze ze Warszawa wesolo wybrala sie na krucjate na Szczecin. Od samego poczatku mialy byc konkrety ale jakos ich nie widze. Padlo wiele oskarzen ale nie ma dowodow na ich poparcie.Jak na razie z tego co piszecie to sa tylko pomowienia i kalumnie. Wszystko pisane w klimacie nienawisci i zlosci.Liczylem ze da sie to wyjasnic i rozwiazac te watpliwosci ale jak widac jak na razie nienawisc i zlosc sa silniejsze. Za duzo i za mocno cisniecie nie majac nic na poparcie Waszych oskarzen.Gram juz sporo czasu w Wampira ale takiej akcji jeszcze nie widzialem. I jest mi ogormnie przykro ze cos takiego zaistnialo nigdy nie podejrzewalem ze w strone graczy ze Szczecina poleci tyle oskarzen i tyle zlych slow. Gram z nimi juz sporo i nigdy nie bylo zadnych ukladow i zadnych dogadywan przed turniejem ani w trakcie. Nigdy.Nigdy nie bylo zadnej zmowy miedzy Lukaszem i Przemkiem o ustawieniu gier. Kazdy gra o swoje. I teraz kazdy kto powiedzial inaczej niech nam poda niepodwazalne dowody ze jest inaczej.
Zapisane
Gdy dwóch podzieli się światem, to ostatecznie przyjdzie do walki między obydwoma

picofish

  • *
  • Offline Offline
  • Wiadomości: 2
    • Zobacz profil
Odp: Francuski Przekładaniec - dyskusja
« Odpowiedź #41 dnia: Września 14, 2021, 09:08:59 am »

Posta zaczne od tego ze rowniez wywodze sie ze szczecinskiego srodowiska i tak na prawde dzieki tutejszej playgroupie znowu zaczalem grac w vampira po baardzo dlugiej przerwie.
Na turnieje praktycznie nie jezdze bo nie mam najzwyczajniej na to czasu. Byl to moze raptem moj 3 lub 4 turniej, a na pewno pierwszy, po ktorym poczulem sie tak zazenowany zarowno postawa niektorych graczy i jak i samego sedziego. Brak profesjonalizmu i stronniczosc takimi slowami podsumuje ten turniej. I przez brak profesjonalizmu nie mam na mysli przygotowania merytorycznego jak i organizacji samego turnieju, bo te staly na wysokim poziomie. Raczej mam na mysli postawe niektorych graczy jak i nie trzymanie cisnienia.
Kazdy widzial i slyszal jak sedzia krzyczal na Lukasza i nawet nie dawal dojsc do slowa. Nie takiej postawy powinnismy oczekiwac od sedziego.. ale to juz teamt na osobny watek.
Sam tytul posta jak i zarzut ktory podniosl Panda do calego naszego srodowiska jest mocno krzywdzacy i daleki od prawdy.
Gramy ze soba praktycznie co tydzien, na zywo i na lackeyu, poswiecamy mnostwo czasu na to, by byc coraz lepsi i kazdy z nas ma jeden cel - wygrac! Jadac na ten turniej moim celem bylo wejsc do finalu , nie udalo sie, ale to nie znaczy, ze skoro mi nie idzie to oddam pkt koledze z miasta. Na kazdy pkt i kazdy vp, kazdy musi zasluzyc i sam go sobie ugrac.
Nigdy w tej grupie i na zadnym turnieju nie bylo sytuacji, ktora zostala opisana powyzej i serio probuje zrozumiec skad takie pomysly przychodza komus do glowy?
Powstaje gowno burza ktora niczego nie wnosi, tworzy tylko smrod i niesmak wsrod wielu graczy i calego srodowiska, co dalej przeklada sie na absencje w turniejach.. w koncu dojdzie do tego ze na MP bedzie pojawiac sie 5 lub 10 graczy bo reszta da juz sobie spokoj.
Na tym turnieju nie wydarzylo sie nic niezwyklego, a warn byl nie uzasadniony. Przemek pozbyl sie swojego predatora bo inaczej ten sciagnalby go w swojej turze, mial szanse wybleedowac Lulasza i zdobyc Gw. Nie przewidzial tylko direct intervention na dopalke do bleeda. Ta karta uratowala Lukasza i pozwolila przetrwac runde. Gdzie w tym chory deal i brak poszanowqnia zasady PTW ? gdyby Przemek nie pozbyl sie Pandy ten wykonczylby go w swoje turze, a wiec takie zachownaie bylo by sprzeczne z PTW. Gral by przetrwac i wygrac.
Tyle w temacie.
Zapisane

Pudel

  • *
  • Offline Offline
  • Wiadomości: 2432
  • Retired pro
    • Zobacz profil
Odp: Francuski Przekładaniec - dyskusja
« Odpowiedź #42 dnia: Września 14, 2021, 09:17:31 am »


Patrząc na to z boku, bo ani nie gram aktywnie ani nie znam nikogo z zaangażowanych oprócz Pandy (z którym we Vtesa akurat nigdy nie grałem), to nie widzę tutaj absolutnie nic niezgodnego z PTW, teamplaya etc. Zagrane spoko, sam tez bym Pandę w tej sytuacji wyjechał bez mrugnięcia okiem - już pomijając argumenty z liczeniem, to zrobiłbym to w odwecie za deala przeciw mnie. 1 na 1 z tym czy tamtym - jedna i druga opcja ma jakieśtam wady i zalety. Jeden i drugi wybór są się obronić. Ponadto dozwolone jest tez popełnić błąd i wybrać zle. Sorry Panda, tough luck. Plan był dobry, ale się wy*cenzura*lo. :D

Oczywiście zakładam, ze opis sytuacji jest poprawny.

PS. Na stole z Goratrixem - Goratrix tez wg mnie może chcieć żeby losowy gracz ze stołu spadł (choćby i predator), bo jak stol będzie za długo w pełnym składzie, to potem braknie czasu na wygranie.

PS2. Wyczekanie Revolt/Smiling Jacka itp. to stary numer. Wszyscy na świecie tak grają. Gracz, który przez to nie wygrał może czuć się rozczarowany, ale jest winny sam sobie. Oustowal o te minutę czy dwie za wolno. :)
« Ostatnia zmiana: Września 14, 2021, 09:25:31 am wysłana przez Nowy »
Zapisane
Cytat: zasłyszane
oczywiście nie ma nic złego w graniu dla przyjemności, sam zagrałem dwie takie gry w 2007

Sprzedaję single - wyślij swój want przez PM/maila/fb.
Selling VTES singles - pm/mail/fb me your wantlist. Paypal accepted.

izi

  • Global Moderator
  • *
  • Offline Offline
  • Wiadomości: 495
    • Zobacz profil
Odp: Francuski Przekładaniec - dyskusja
« Odpowiedź #43 dnia: Września 14, 2021, 09:20:37 am »


Odniosę się jak znajdę czas, proszę o cierpliwość.
Zapisane

Gausus

  • Global Moderator
  • *
  • Offline Offline
  • Wiadomości: 82
  • Anarch Baron of Warsaw
    • Zobacz profil
Odp: Francuski Przekładaniec - dyskusja
« Odpowiedź #44 dnia: Września 14, 2021, 09:45:53 am »


Moja druga gra. Przypominam, że gram Torkami, które w porywach wyciągają jeden stealtha podczas bleedowania. Przed sobą mam ściankę (kowadło) na Goratrixie a za plecami Maćka( jestem wielkim fanem – choć pewnie tego nie wie, kibicuje mu od turnieju w Gdyni po tym jak widziałem, jak wyszedł z tak głębokiej dupy, że głębszej nie widziałem i ugrał dwa punkty na stole – pozdrawiam Maćku)  z deckiem na khazarach(młot). Przez większość gry nie mogę nic zrobić bo mnie kowadło napierdala(raz udało mi się bleednąć), lub wysyła do CelGunów więc stoję i czekam, młot się nie kwapi tylko rozbudowuje. Goratrix dorzuca Anarch Revolty, ja jak wiadomo anarchistów nie mam więc pytam grzecznie Goratrixa (przynajmniej dwa razy) czy mogę pójść się zanarchizować, nie będę tracił krwi na revoltę, a przez to będę dłużej stanowił barierę dla niego przed wraithami, które niechybnie nadejdą. Za każdym razem słyszałem stanowcze nie. Pytanie – kto na tym korzystał? Na pewno nie mój kochany Goratrix ale za to Maciek (wciąż kibicuje) jak najbardziej bo przecież będzie miał za każdym razem mniej poola przez które będzie musiał się przebić.  Czy ścianka zagrała PTW - w dalszej perspektywie moim zdaniem nie. Nadmienię tylko, że nie przyszło mi nawet przez myśl wołać sędziego. Bo i po co – w końcu to taka gra.  W pewnym momencie niestety celguny nie dawały rady już rady łapać moich bleedów, więc gracz (przepraszam, że nie znam imienia) poprosił mnie żebym nie bleedował, a on postara się zrobić coś z convertami. To nie bleedowałem w końcu tak się umówiliśmy. Niestety gracz nic nie zrobił z tymi okropnymi convertami. Czy przyszło mi do głowy wołać sędziego i krzyczeć dealbreaker. Gdyby mógł to pewnie by coś zrobił. Taka gra w końcu. Wreszcie odniosę się do tego co napisał Gausus (czyżby Goratrix?) – który grał ze mną na stole. Trochę prawdy ukrył w swojej wypowiedzi pisząc że:

Po akcji opisanej na pierwszym stole padł gdzieś argument, że to wynik błędu, nieogrania etc. Grałem z tym samy graczem na drugim stole i bardzo sprawnie ogarniał wszystko, włącznie z wyczekaniem minuty w unlocku, żeby był timeout więc nie spada mając 1 poola, suche wampiry a na stole są trzy Anarch Revolty 

Zapomniał dodać, że na końcu po zakończeniu zostałem z graczami i spytałem się czy zagrałem legalnie –bo zostało mi 12 sekund na zrobienie swoich posunięć i mogłem wykonać kilka rzeczy w untapie – vesel, breaker, untap i revolta i czy mogłem tak zrobić i zaoferowałem, że mogę spaść od tych anarch convertów, żeby gracz od celgunów dostał za mnie punkty. Gracz od celgunów (przepraszam- że nie znam imienia) powiedział, żę wszystko było legalnie i że nie ma takiej potrzeby.  Jestem może sprawny i  cwany, ale jednak nie na tyle, żeby oszustwem czy opóźnianiem wydrzeć te pół punktu. I pytanie na koniec, czy zostałem tu przełożony? Czy rzeczywiście koledzy, którzy ewidentnie się znają i lubią grali pod siebie? Nigdy w życiu by mi to nie przyszło do głowy. Taka gra po prostu.

Skoro mnie wywołano to się odniosę:

1. Z przodu miałem Toya i Ansona z celgunami. Na ręki miałem Canine Horde,  wiec moje PTW sprowadzało się do blokowania rzeczonego Toya (chociaż Toy sam w sobie jest wspaniały i z nikim się tak dobrze nie śpiewa piosenek przy stole). W ramach tego samego PTW wolałem, żeby Toy nie dostał drugiego VP za Maćka, a tym bardziej, żebym go nie miał na plecach. Stąd rozmowy z Maćkiem o wspieraniu się wzajemnie i solidarnie.

2. Tak jak powiedziałem wcześniej - zagrałeś końcówkę z dużym skillem. Fakt, że ja bym tak nie zagrał, ale doceniam i szanuję

A teraz do brzegu - nie wiem czemu ta dyskusja dryfuje w stronę niechęci jednego środowiska do drugiego, w dodatkowym sosie z prywatnych animozji. Nie mam osobiscie nic ani do Łukasza, ani do Przemka (again, szacun za naprawdę dobrą grę), nie mam też nic do Pandy ani do Iziego. Natomiast Panda pokazał pewien problem, który może i jest subiektywy, ale jednak występuje. Wystarczy się teraz skupić na meritum i ustalić co zrobić, żeby taki problem nie występował. A najlepiej zrobić to na spokojnie i bez emocji.
Zapisane
Strony: 1 2 [3] 4 5 ... 8