to bedzie troche dlugie, wiec jak nie chce ci sie czytac, to od razu sobie odpusc

ok, zaczne tak naprawde od konca, czyli nie od refleksji ale od paru decyzji
po pierwsze:
od chwili powstania tego posta nie uwazam sie dalej za moderatora tego forum. wybierzcie sobie innego, albo nie miejcie zadnego, nie wiem, nie obchodzi mnie to. tak naprawde nikt z nas nie wie, jak dlugo to forum w ogole bedzie istniec, po drodze bylo z vtes.pl i z forum pare akcji ktore mi sie nie podobaly, ale ocene zachowam dla siebie. niech jakas laskawa dusza poinformuje nekha (chyba ze wczesniej sam na to trafi przez przypadek), i zdecydujcie sie, kto ma sie tego dalej podjac. zajecie trudne nie jest, tak naprawde nie ma za wiele do roboty. zreszta tu przechodzimy do...
po drugie:
ograniczam swoja obecnosc na tym forum do niezbednego minimum, tzn konkretnie do zamieszczania informacji o imprezach, ktore chcialbym zorganizowac, i do umawiania sie z graczami w wawie. jesli ktos ma do mnie jakas sprawe, moze mnie znalezc pod numerem gg 5624951, albo pod mailem rastamar@interia.pl . czyli innymi slowy brak udzialu w dyskusjach , ktore i tak do niczego nie prowadza, gadek o deckach (jak ktos chce znac moja opinie albo chce zeby mu pomoc, to i tak mnie znajdzie, zreszta poki co tak to dziala). wylaczam sie takze calkowicie z tematu conclave (dla niewtajemniczonych - istniejace od niedawna forum dla princow), czyli...
po trzecie:
conclave w zalozeniu mialo byc dzialem dla princow, poswieconym organizacji vtes w Polsce jako calosci, organizacji ligi, sponsorow, ogolnie rzecz biorac wiekszej centralizacji calej zabawy. w przeciagu kilku dni od powstania spostowalem kilka pomyslow, mniej wiecej pokazalem jak chcialbym, zeby to w przyszlosci wygladalo itp. plany byly na poczatek calkiem zacne moim zdaniem, niestety okazalo sie, ze jedyna osoba, ktora zepewnila jakakolwiek konstruktywna krytyke, i dorzucila wlasne pomysly oraz chec partycypacji byl Szewski. zwazywszy na fakt, ze z Szewskim gadam przez telefon kilka razy w tygodniu, nie odczuwam potrzeby dyskusji dodatkowo na forum

smutna prawda jest taka, ze niewielu osobom chce sie cokolwiek organizowac, i tak naprawde latwiej, fajniej i wygodniej jest poczekac na gotowe, a pozniej rzucic pare madrych lub mniej madrych komentarzy.
sila rzeczy nie chce mi sie w tym uczestniczyc. zamierzam dalej robic swoje. cieszy mnie fakt, ze na przestrzeni kilku ostatnich lat udalo mi sie wplynac w pewien sposob na scene vtes w Polsce, ze sa ludzie, ktorzy przyjezdzaja do wawy z pewnosci, ze beda sie dobrze bawic, i ze udalo mi sie zarazic entuzjazmem pare innych osob (np Bodka w te wakacje, kiedy namowilem go do organizacji turnieju i calego wyjazdu, ale tez Szewskiego, ktory tak naprawde robi imprezy tylko dla was, w jego miescie nikt poza nim nie gra). mam pare pomyslow na przyszlosc, z realizacja niestety musze troche poczekac (mam pare innych spraw na glowie na dzien dzisiejszy, ktore niestety odkladalem za dlugo), niemniej jednak mam nadzieje ze w przyszlosci uda mi sie je zrealizowac.
informacje o organizowanych przeze mnie imprezach postaram sie dostarczac bezposrednio, a nie tylko przez forum, takze mailowo, przez gg i telefonicznie, w zaleznosci od zrodla kontaktu. co z tego wyjdzie, czas pokaze
tyle z obwieszczen
generalnie dzieki wszystkim za spedzony tu czas, niektorzy dali mi troche zajec

ogolnie rzecz biorac przez pewien czas bylo milo i przyjemnie, a potem nadeszla stagnacja. z przykroscia stwierdzam, ze to forum umiera, nie jest to zgon gwaltowny, ale raczej powolna agonia. ale to juz nie moj problem
niektorzy z was pewnie maja to w dupie, niektorzy moga sie zastanawiac nad powodem decyzji, wiec dla tej drugiej grupy postaram sie nieco przyblizyc temat, chociaz bynajmniej nie spodziewam sie zrozumienia

generalnie rozchodzi sie o mentalnosc
szale po czesci przewazyl ostatni turniej w Toruniu, ale zbieralo sie tego troche juz wczesniej
oczywiscie jest to kwestia ludzi, a takze kwestia mojego osobistego postrzegania rzeczywistosci, na swoj sposob w idealistycznej i dosc naiwnej czasami formie
do turnieju tak naprawde nic nie mam, organizacja byla ok, fajnie bylo spotkac znajomych (wielkie pozdro dla Docenta)
niestety po raz kolejny okazalo sie, ze drastycznie rozni sie nasz sposob pojmowania vtes jako zabawy polaczonej z rywalizacja (w pewnym stopniu), chodzi mi konkretnie o to, czym ludzie grali, i jak tym grali
z 17 osob obecnych
- ludzie z Kraka grali deckami albo eksperymentalnymi (jak mirumo), albo takimi, ktorymi nigdy wczesniej nie grali, a chcieli sie pobawic (johnny i szambiaki), albo "czyms innym" jak picasso z kiasyd "toolbox" jak to nazwal (mi to smierdzialo s&b, ale to szczegol

). kazdy z nich pojechal z nastawieniem - zagrajmy czyms zabawnym, zobaczmy jak to chodzi i jak sie tym gra
- wawa + Szewski, totalny eksperyment. najbardziej przewidywalny byl vejder, czyli dom&pro bleed, poza tym szewo z deckiem na bestii skladanym telefonicznie i tuningowanym dzien wczesniej u mnie w domu, toy z malkami w ekstremalnej wersji jego chorego umyslu

i ja z testowym deckiem na anarchach. wszyscy jechalismy z zalozeniem pewnie podobnym jak ludzie z kraka - zobaczymy jak to dziala, pobawimy sie, bedzie fajnie
- cala reszta. niestety jedyny ciekawy deck to mind rape kukiela, poza tym jakies niedobitki osob, ktore probowaly (kolo od lasombry, Docent z deckiem na descentach, kiedys zapozyczylem od niego pomysl, i moze ktos jeszcze kogo przeoczylem). reszta grala klasycznym ordynarnym cepem. po raz tysieczny mialem okazje i watpliwa przyjemnosc grac z arika i ventrue na obfie, alexandra i tor na grand ballach, euro brujach, czy !tor swarm bleed
szczerze mowiac parafinal wygladal ciekawiej niz final na tym turnieju, zreszta ciesze sie ze finalu do konca nie ogladalem, bo wyniki wskazuja na to, ze poszlo o szeroko interpretowany "play to win" w wersji torunskiej, a poza tym jakosc gadek i manipulacji niedoswiadczonymi graczami przekraczala granice smiesznosci i mocno zachodzila na zenade. luz, tak sobie gracie, wasza sprawa, kazdy gra tym na co ma ochote
tyle ze nie o to sie rozchodzi
i kiedy probowalem wytlumaczyc o co mi chodzi, to najpierw musialem nagadac sie za trzech, potem uslyszalem, ze od czasu camarilla edition nie ma mocnych archetypow deckow (lol?), a na koncu przy finale uslyszalem, ze "Dude robi najlepsze decki, i uwaza ze cala reszta jest beznadziejna"...
luz
niemniej jednak, koledzy z Torunia, nasze postrzeganie gry rozni sie drastycznie
uczycie nowych graczy na deckach, ktore rownie dobrze mozna dac malpie, i tez sobie poradzi. ciekawe czy ktos sie ich zapytal, czym chca grac, jak zaczynali. ze wszystkich ludzi , ktorych ja uczylem grac, nikt nie gra cepem, kazdy eksperymentuje, kazdy stara sie wymyslic cos swojego, w miare swoich mozliwosci i zaawansowania w grze. mam wrazenie, ze kiedy ja zadaje nowemu graczowi pytanie "jaki klan ci sie podoba" i sugeruje deck pod to, wy dla odmiany zadajecie proste pytanie o archetyp, i dajecie mu cepa pasujacego do tego archetypu. mozna i tak...
zeby sie specjalnie nie rozwodzic, bo juz i tak za dlugie wyszlo
uwazam, ze piekno tej gry polega na roznorodnosci, i praktycznie nieskonczonej liczbie potencjalnych pomyslow, mniej lub bardziej skutecznych. od czasu camy (albo DS - arika, ola itp) wydano tysiace nowych kart, dajace mnostwo mozliwosci, pomyslow, kombinacji itp. masa graczy w Polsce (i to takze dobrych graczy) potrafila udowodnic, ze mozna. dla przykladu Behemoth z deckiem na madame guil, izi z saulotem, gali, nosfer i vermin z roznymi ciekawymi pomylsami, czy tez totalna niespodzianka ostatniego qualifiera yosar, ktory od zarania dziejow dlubie asamitow i caly czas probuje, az w koncu sprobowal konkretnie, ale tez cala masa innych , skutecznych lub mniej skutecznych pomyslow. mozecie sobie gadac ze sie wywyzszam, zreszta gadajcie sobie co chcecie, nie ma rzeczy mniej mnie interesujacej niz wasza opinia na temat mojej osoby, nie zmienia to faktu ze nie mam szacunku dla osob, ktore uwazaja sie za dobrych graczy, bo
- graja deckami ktore gdziestam wygraly
- graja korzystajac z cudzych pomyslow, albo wykorzystujac slabosci tej gry, czyli wybierajac najmocniejsze archetypy deckow, a wiec wybierajac najlatwiejsza droge z mozliwych
- maja mase wlasnych pomyslow, mniej lub bardziej udanych, jednak na turniej zawsze wezma tzw "cepa" z nastawieniem, ze wygraja
tak szczerze - po cholere kupujecie nowe karty, podniecacie sie nimi, komentujecie je, skoro na turniej i tak pojedziecie z arika, alexandra, swarm bleedem czy inna szmata?
ponownie, nie oczekuje, ze zostane zrozumiany, pewnie zreszta i tak to nie nastapi

(tu wracamy do kwestii naiwnego postrzegania rzeczywistosci

)
tyle ze za kazdym razem po turnieju zadaje sobie pytanie - dlaczego sam nie wzialem jakiegos scierwa? i w koncu dotarlo do mnie dlaczego, a takze dlaczego nie wezme
niestety, gry na turniejach, o ktorych moge powiedziec ze byly naprawde wyzywajace i dobre moge policzyc na palcach jednej reki. troszeczke lepiej jest z ciekawymi i nowatorskimi pomyslami, ktore niestety w wiekszosci przypadkow przegrywaja, wszak cep uber alles
i to by bylo na tyle
darowalem sobie komentarze ad pesonam (chociaz troche by sie znalazlo), glownie dlatego, ze nie mam ochoty wywolac szczekania niedojrzalych szczeniakow, ktore i tak niewiele dla mnie znaczy
mam tylko nadzieje, ze pare osob troche sie zastanowi, chociaz specjalnie na to nie licze
pozdro i do zobaczenia kiedystam
dude